Unofficial Atari History – nieoficjalnie o Atari…z Irlandii
Kolejny tydzień przeleciał ciągnąc ze sobą dwie pory roku. Tak jak przepowiedziałem tydzień temu wiosny rzeczywiście nadaremno było szukać, gdyż nadeszło lato. Przyroda eksplodowała feerią barw, zapachem kwiatów, świeżą zielenią liści i błękitem nieba. Każdy krzew, każde drzewo, każda bylina pędziły jak szalone aby wypuścić liście i kwiaty rekompensując sobie w ten sposób tak długi okres oczekiwania na lepszą aurę. Zwierzęta także cieszyły się słońcem łapiąc każdy jego promień do tego stopnia, że będący beznogą jaszczurką padalec ani myślał przesunąć się na mojej drodze podczas porannego spaceru z psem. Niestety za latem przyszła jesień ale mam nadzieję, że tylko na chwilę. Siedzę teraz i patrzę na kapiące za oknem krople deszczu i związane z tym odcienie szarości jakie niebo nam funduje. Rozróżniam już nawet kilka nowych barw: szarość poranka, szarość południa i szarość wieczoru. 😉
U ptaków nastała wielka radość bo pojawiły się owady i można było wreszcie zacząć ucztować, chociaż dzisiaj widziałem, że z racji temperatur rzędu 12°C karmnik zaczął ponownie cieszyć się powodzeniem i to nawet wśród rzadko odwiedzających ogród kłótliwych dzwońców. Para grzywaczy zbierając gałązki z ogrodu zbudowała gniazdo na sośnie, gdzie złożyła jaja. Co ciekawe gniazdo jest tak zamaskowane, że z trudem udało mi się je dojrzeć. Pies dalej pilnuje dzielnie karmnika, jak zawsze ograniczając swą aktywność do niezbędnego minimum. 😉 Śpiew kosów, skowronków i słowików tworzy natomiast niepowtarzalną oprawę muzyczną, której brzmienia nie powstydziłby się nawet barokowy kompozytor i duchowny rzymskokatolicki Antonio Vivaldi (1678-1741). A co u naszego Ptaszka Rudzika? Ma się doskonale wczoraj widziałem go przemierzającego krzewy i drzewa zachodniej strony ogrodu, gdzie doskonale maskował się wśród brązowej kory rabat. 🙂
Czym dzisiaj się zajmiemy? Ostatnio wpadła mi w ręce ciekawa książka i uznałem, że warto przybliżyć ją szerszemu gronu Czytelników. Nie jest to zwyczajna książka, to książka napisana przez pasjonata i widać to w każdym jej calu i to zarówno w szacie graficznej jak i treści. Nie oceniajmy jednak książki po okładce jak mawia mój Syn i zobaczmy co jest w środku. A jako że ostatnio stajemy się ekspertami w rozróżnianiu nieskończonej ilości odcieni szarości i 3 typów frontów pogodowych (ciepłego, zimnego i będącego ciekawą kombinacją ich obu: zokludowanego) oraz już po wilgotności poznajemy powietrze polarno-morskie, 😉 na pewno przyda nam się aromatyczna kawa, wygodna kanapa z widokiem na szaro-stalowe niebo i niestety ciepły koc, bo w ten weekend temperatury raczej poniżej poziomów uznawanych powszechnie jako pokojowe szybować będą. Jesteście gotowi? Filiżanka kawy grzeje dłonie? Wygodna pozycja relaksowi duszy i ciała służy? A zatem startujemy!
***
Lecimy do Irlandii, skąd pochodzi autor naszej dzisiejszej publikacji Darren Doyle. Darren rozpoczął swoją przygodę z komputerami domowymi pod koniec lat 70-tych i były to maszyny ze znaczkiem Atari. Jego pierwszym komputerem było Atari 400 i potem podążał za rozwojem sprzętu Atari aż do Atari ST. Zamysłem autora było stworzenie książki traktującej o ośmiobitowym Atari ale nie z perspektywy historyka czy recenzenta sprzętu i oprogramowania, z czym nierzadko mamy do czynienia, ale prawdziwego fan’a, kogoś kto dorastał w czasach świetności Atari i robił to z czego Atari było znane i co nas dzieciaków w tamtych czasach najbardziej interesowało czyli grał w gry wydawane na te komputery. Czy to się udało? Zobaczmy…
Przedstawmy zatem samą książkę:
Tytuł | A Visual History of the Atari 8-bit computer |
Autor | Darren Doyle |
Edycja | Ian Evenden, Sean Townsend |
Rozmiar | 229 X 152 mm |
Liczba stron | 420 |
Okładka | twarda, wysokiej jakości powlekany satynowy papier odporny na ścieranie |
Wnętrze | satynowy powlekany papier o gramaturze 130 g/m2 |
Zawartość | 50,000 słów (j.angielski), setki ilustracji i zdjęć, |
ISBN | 978-1-5272-4339-2 |
Wydawnictwo | Greyfox Books, Irlandia, 2019 |
Od pierwszego kontaktu książka robi bardzo dobre wrażenie, gruba okładka, doskonały “kawowy” rozmiar, świetny papier. Po otwarciu jej i słowie wstępnym ze strony autora, ukazuje się nam spis treści, a po nim wstępniak napisany przez autora gier na Atari i znanego dzisiaj w świecie JavaScript i JSON Douglas’a Crockford’a.
Następnie mamy świetne wprowadzenie w świat mało u nas znanych maszyn serii 400 i 800, z doskonałymi zdjęciami, opisem historii i technologii oraz urządzeń peryferyjnych związanych z pierwszymi komputerami domowymi Atari.
Kolejnym łakomym kąskiem podanym nam przez autora jest świetny wywiad z autorem gry The Lone Raider, Justinem Whittaker’em. Świetnie zaprezentowana pionierska atmosfera tamtych czasów i wygrany przez 17-letniego Justina konkurs na najlepszą grę, która potem została wydana przez Atari.
Następnie przechodzimy do całej serii opisów gier, w bardzo ciekawej formie zawierającej na jednej stronie okładki z oficjalnych wydań gier, a na drugiej opis i ciekawe fakty związane z danym tytułem oraz oczywiście zrzuty ekranu ukazujące zabawną różnicę między okładką a pikselowym światem serwowanym przez programistów. No cóż w tamtych czasach trzeba było wspierać się wyobraźnią i doskonale sobie z tym radziliśmy. 🙂
Przechodząc przez kolejne tytuły przypominamy sobie jak gry wyglądały i zdajemy sobie sprawę, że tak, to był mój ulubiony tytuł, tak pamiętam jak nie mogłem przejść ostatniego poziomu lub jak wspólnie z kolegą graliśmy w kultowy The Goonies.
Dla nas okładki gier były czymś nieznanym, niestety większość programów dostępnych w PRL pochodziło z giełd lub od kolegów i były to czasy wszechobecnego piractwa. Dlatego tym bardziej rozszerzenie wiedzy o to jak wyglądała okładka danej gry jest czymś wyjątkowym i będącym uzupełnieniem naszych często tylko Stilon’owo-joystick’owych doświadczeń z danym tytułem. Pamiętam na przykład moje ulubione wyścigi samochodowe Road Race, ale co ciekawe pierwszy raz zobaczyłem okładkę tej gry dopiero w książce Darrena.
Przechodząc przez wiele tytułów przypominają nam się dawno zapomniane klasyki. Gry, w które graliśmy nocami, na których łamaliśmy joysticki. Gry, w które po nauczeniu się na klasówkę z historii lub biologii (oficjalna wersja dla rodziców 🙂 ) graliśmy z kolegą do wieczora.
Co jakiś czas autor serwuje nam odpoczynek od emocji przechodząc do wywiadów ukazujących kulisy powstania, warsztat i ciekawostki związane z danym tytułem.
Nie brakuje też opisów najbardziej znanych studiów software’owych, historii ich powstania i dorobku. Można na przykład dowiedzieć się więcej o firmie Broderbund, której jedną z gier: Prince of Persia opisałem w jednym z moich wpisów na blogu.
Nie zabrakło także opisu post-Warner’owej historii Atari z wspomnianym przeze mnie kilkukrotnie na blogu (wpis o Atari ST, wpis o C64), pochodzącym z Łodzi: Jacku Tramiel’u. Dodatkowego smaczku dodają też reklamy z tamtych czasów i hasła mające wspierać sprzedaż.
Nie zabrakło też polskiego akcentu, czyli dobrze nam znanej i opisywanej na blogu Laury pochodzącej ze stajni ArSoft i będącej dziełem naszego polskiego programisty Larka, który odwiedził nas już na blogu.
Książka jest świetnie wydana, można ją czytać od deski do deski, można też zatrzymać się tylko na danym tytule, podążając za przykuwającą oczy wspaniałą i zachęcającą do czytania oprawą graficzną. Teksty nie są nużące, autor doskonale zbalansował zawartość grafiki i tekstu tak aby czytało się świetnie i aby mniej więcej na koniec danego rozdziału zawartość naszej filiżanki kawy się kończyła 😉 . Widać tu też ogrom pracy włożony w odszukanie informacji, okładek i nierzadko osób związanych z danym tytułem. Wszystko pisane świetnym, ale zrozumiałym nawet dla osób niekoniecznie biegłych w angielskim, językiem. Czysta przyjemność i na pewno ciekawa pozycja na półce z książkami osób, którym 8-bitowe Atari nie jest obce, ale także tych, dla których jest to Terra Incognita. 🙂
Książkę można nabyć w wydawnictwie Greyfox Books, niestety koszty wysyłki są znaczne, jednak gdyby znalazło się 10 zainteresowanych osób, to zorganizuję zakup większej partii i w ten sposób będzie ją można nabyć taniej. Bardzo proszę o kontakt przez formularz, jeżeli ktoś chciałby książkę w ten sposób nabyć (w tytule wiadomości proszę wpisać po prostu “książka”).
***
Czas kończyć nasz dzisiejszy wpis, mam nadzieję, że zainteresowała Was prezentowana publikacja książkowa i przypomnieliście sobie czasy nieprzespanych nocy i powszechnego: “- mamo, jeszcze jeden poziom…”. 😉 Życzę Wam udanego weekendu, dobrej pogody i pamiętajcie spacer “is a must” używając języka prezentowanej dzisiaj książki. Trzymajcie się ciepło! 🙂