Gry,  Sinclair,  Software,  Warsztat,  ZX Spectrum

ZX Spectrum w testach odzyskuje duszę – czyli znowu ten software…

Zima w tym tygodniu pokazała nam swoją moc, mrozy do -20°C, silne opady śniegu i towarzyszący temu śmiech dzieci bawiących się na nim. Teraz to rzecz wyjątkowa, ale kiedyś było to normą, śnieg padał zazwyczaj już w listopadzie, pamiętam jak sypał za oknem a my nie mogliśmy doczekać się końca lekcji. Potem powrót do domu trwał zazwyczaj cztery razy dłużej niż normalnie i z mokrymi spodniami oraz przemoczonymi rękawiczkami w końcu docieraliśmy do domu. Potem szybki obiad, odrobienie lekcji najszybciej jak się da i z sankami pod pachą biegiem wspinaliśmy się na najbliższą górkę. Dobrą zabawę kończyła zazwyczaj wizyta rodzica wypowiadającego TO słowo, to które zawsze wszystko kończyło, to które tak było przez nas nielubiane, a mianowicie: “kolacja”. Naszą odpowiedzią na to było inne słowo: “zaraz”.  Na nic jednak nie zdawały się protesty, z czerwonymi od mrozu policzkami, sankami oblepionymi śniegiem dreptaliśmy do domu. Potem trzeba było wydobyć się z obowiązkowego kombinezonu zimowego, czegoś na kształt stroju, który był używany w misjach Apollo, zdjąć obowiązkowe kozaczki oraz wysypać z nich śnieg. Następnie procedura przewidywała mycie rąk i tak przygotowani siadaliśmy do kolacji, której smak rekompensował nam tak drastycznie przerwaną zabawę. 🙂

Co słychać w przyrodzie? Otóż teraz zdecydowanie jest ten czas, kiedy należy zwierzętom pomóc. Czas kiedy wywieszona kula z nasionami, dosypany słonecznik do karmnika czy wywieszona niesolona słonina mogą ocalić naszych ptasich przyjaciół. W moim ogrodzie cały czas widać ruch, sikorki nieustannie na trasie obejmującej karmnik-drzewo-karmnik, kosy już teraz zgodnie razem młócą ozdobne jabłka i dodatkowo znalazły sposób jak pożywić się kulą tłuszczu. Sposób jest następujący: samiec, który jest zbyt duży aby zawisnąć na kuli, uderza w nią dziobem wydłubując z niej kawałki, które spadają na ziemię. Potem sprawa jest już prosta wystarczy zjeść to co spadło. 🙂 Pojawił się także nowy gość: rudzik. Ten ptak co ciekawe śpiewa przez cały dzień co nie jest często spotykane wśród ptaków i w okresie wiosennym swoje trele szczególnie nasila wieczorem aby zwrócić na siebie uwagę partnerki. 🙂 Dodatkowo rudzik improwizuje, każda zwrotka jest trochę inna. Co do ssaków to jeż śpi gdzieś przy płocie w norce pod liśćmi czekając wiosny.  Jeże podczas snu zimowego obniżają temperaturę nawet do 13 °C, a ich tętno spada do 5 uderzeń na minutę. Dla jeży niezmiernie ważną rzeczą jest to, aby nie obudzić się zbyt wcześnie. Jeżeli to nastąpi, a w przyrodzie brakuje jeszcze owadów będących ich głównym pożywieniem, to jeże mogą zginąć. Stąd ta nasza niezdecydowana zimowa aura jest bardziej dla niech niebezpieczna niż surowe mrozy. Niestety teraz pod koniec tygodnia znowu mamy 8° Celsjusza na plusie. Co ciekawe pojawiają się klucze ptaków, cieżko jednak powiedzieć, czy uciekają przed mrozami, czy też to oznaka bliskiej wiosny.

Dzisiaj po raz trzeci przejdziemy do naszego kultowego ZX Spectrum 48. W poprzednich wpisach opisałem jak został naprawiony, wyczyszczony i odnowiony. Odzyskał kontakt ze światem i dostał trochę wspomagania w postaci nowoczesnej elektroniki z XXI wieku. Poddajmy go testom i zobaczmy, czy nasze wysiłki przyniosły oczekiwany efekt, czy uda nam się tchnąć w niego to, co czyni ten sprzęt tak fascynującym, czyli składający się z logicznych zer i jedynek, ulotny po wyłączeniu zasilania i będący duszą komputerów oraz dowodem ludzkiego geniuszu – Software.

Idę do retro-szafy po naszego dzisiejszego bohatera. Wy w tym czasie ogarnijcie temat dobrej kawy i za chwilę ruszamy. O kanapie nie będę wspominał, bo zakładam, że na stojąco mojego bloga nie będziecie raczej czytali. 🙂

ZX Spectrum 48 stoi już na biurku. Czas zobaczyć czy nasz 38-latek ze słuchem nie ma problemu i w tym celu podłączamy do jego “ucha” (gniazda “EAR”) 😉 kabel jack 3,5mm. Ale zaraz, hmm, ZX Spectrum to na jedno ucho chyba tylko słyszało i była to wada wrodzona. 😉

Otóż ponieważ gniazdo “EAR” jest monofoniczne, musimy zrobić kabel zamieniający sygnał stereofoniczny na monofoniczny.Jeżeli tego nie zrobimy to zewrzemy prawy kanał w gnieździe ZX Spectrum do masy, co teoretycznie nie powinno skończyć się spaleniem elektroniki magnetofonu (zakładam, iż jest zabezpieczona) ale na pewno nie pozwoli naszemu ZX Spectrum prawidłowo odebrać sygnału z magnetofonu. Przeróbmy zatem gotowy przedłużacz Jack 3,5mm stereo zakładając mu monofoniczny wytyk, oczywiście męski (tu jak zawsze pomaga nasz niezawodny lokalny sklep elektroniczny). 🙂 Chociaż ostatnio zakupione tam wtyki Jack DC okazały się bardzo słabej jakości. Niestety, trzeba uważać co się kupuje, miedziane przewody często okazują się aluminiowymi, pokrytymi tylko cienką warstwą miedzi, wtyczki topią się podczas lutowania itp. Podejrzanie tanie produkty często są bardzo słabej jakości. Ale wróćmy do naszego kabla.

Mając odcięty wtyk stereo odizolowujemy przewód. Będziemy potrzebowali tylko masę i jeden z kanałów.

Przewód drugiego kanału izolujemy. Oczywiście przed lutowaniem pamiętajcie o obudowie i odgiętce, tak aby na przewód wcześniej trafiły, inaczej wiecie co może się zdarzyć… 😉

Lutujemy przewody, sprawdzamy czy nie ma zwarcia i do tak przygotowanej przejściówki wpinamy już zwykły kabel Jack Stereo 3,5mm i możemy podłączyć go do magnetofonu. Hmm, czy ja mam magnetofon i to do tego taki, co jest sprawny?

Tu pojawił się spory problem, stary walkman nie wiadomo gdzie przebywa, magnetofon znaleziony w domu rodziców tylko trzeszczy potencjometrem… ale zaraz, zaraz… jest! Mam przecież starą wieżę Panasonic’a. Trochę wysiłku włożonego w przeniesienie jej i oto stoi obok ZX Spectrum. Alkoholem izopropylowym czyścimy głowicę i rolki magnetofonu, bo po latach nieużywania trochę się przykurzyły. Podłączamy do wyjścia słuchawkowego wieży kabel 2x Jack stereo z podłączoną z drugiej jego strony naszą  przejściówką, której to wtyk “mono” wkładamy do gniazda “EAR” w komputerze.

Trochę duża ta wieża w porównaniu z malutkim ZX Spectrum, no ale cóż liczy się sygnał jaki możemy z niej uzyskać:)

Pogrzebmy w retro-szafie w poszukiwaniu jakiejś gry…

Znajdujemy zapisany na kasecie magnetofonowej klasyk: “Paperboy”. Został on  wydany  przez Atari Games i doczekał się w październiku 1986 konwersji na ZX Spectrum opracowanej przez Elite Systems. Konwersja ta została dobrze przyjęta w owym czasie, czego już niestety nie można było powiedzieć o wersji na Commodore C64. Gra została wydana w sumie aż na 25-ciu platformach włączając w to 16-bitowe Atari ST, Commodore Amiga i konsole takie jak Nintendo 64 czy Xbox 360.

Wkładamy kasetę do wieży, wpisujemy komendę: Load “”, wciskamy Enter, uruchamiamy magnetofon i niestety pierwsza próba nie powodzi się.

Zwiększamy poziom głośności we wzmacniaczu wieży do 90% i tym razem program wczytuje się z taśmy magnetofonowej bez jakiegokolwiek problemu! A zatem nasz komputer słyszy. 😉

Po rozwiezieniu kilkudziesięciu gazet i uniknięciu przeszkód oraz kontaktu z samochodami, sprawdźmy czy uda nam się podłączyć nowoczesną elektronikę przez złącze krawędziowe. W tym celu podłączmy moduł DivIDE od Lotharka (zrobimy w przyszłości osobny opis tego pożytecznego urządzenia). Uruchamiamy komputer, wybieramy z listy programów zapisanych na nowoczesnej karcie SD kolejny klasyk: wydaną w 1984 roku przez dwóch kanadyjskich programistów: Peter’a Liepę i Chris’a Gray’a grę “Boulder Dash”. Program wczytuje się prawidłowo i po chwili na ekranie ukazuje się sympatyczny “Rockford”. Tu znowu gra pochłania nas na jakiś czas, ale tym razem jest to eksploracja labiryntu, zbieranie diamentów i unikanie skutków działania grawitacji. 🙂

Gra jest genialna w swojej prostocie i ma niesamowitą grywalność. Ostatnio zostałem nawet poproszony przez nastoletnią Córkę moich Przyjaciół, aby tę właśnie grę wczytać do mojego Atari 65XE, które na jakiś czas wylądowało w jej pokoju.

Jak się okazuje nie ma znaczenia czy mamy 8, 15 czy 45 lat. Ta gra podoba się niezależnie od wieku. A sama gra liczy już sobie 36 lat. W skali rozwoju informatyki to już prababcia. 🙂

Oczywiście cały nasz test nie miałby sensu gdybym nie sprawdził jeszcze działania jednego programu. Czegoś, co w połowie lat osiemdziesiątych swoją izometryczną grafiką blokowało żuchwy w pozycji full-open 😉 i trzeba było umiejętnie je odblokowywać – tę operację mają przećwiczoną stomatolodzy, bo przy słynnym “proszę szeroko otorzyć buzię” i przy wyjątkowo zdyscyplinowanych pacjentach czasem szczęka potrafi się zablokować. 😉 Mowa tu o absolutnym creme de la creme,  wydanym także w 1984 roku przez Tim’a i Chris’a Stmaper’ów: “Knight Lore”.

Bohaterem gry jest Sabreman, czlowiek objęty klątwą, która powoduje, iż nocą przemienia się w wilkołaka. Sebreman ma 40 dni na spenetrowanie zamku Knight Lore i odnalezienie składników magicznego napoju, który ma pomóc zdjąć klątwę. Tej gry nigdy nie było na moim 8-bitowym Atari i była obiektem zazdrości w kierunku bądź co bądź słabszej platformy sprzętowej jaką w owym czasie był “Gumiak” ZX Spectrum 48.  Ostatnio przez przypadek wpadłem, iż nasi niezawodni programiści wydali w 2008 konwersję Knight Lore na Atari 8-bit. Autorem jest Krzysztof “XXL” Dudek, który dokonał konwersji z BBC-Micro. Dodano także oprawę muzyczną stworzoną przez Michała “stRinga” Radeckiego-Mikulicza.

SharkD, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Zastosowana w Knight Lore technika rzutowania izometrycznego, polega na tym, że rzutujemy obraz trójwymiarowy na płaszczyznę dwuwymiarową z zachowaniem równego kąta pomiędzy osiami X, Y i Z wynoszącego 120° (zwróćcie uwagę, iż przy rzutowaniu sześcianu powstaje sześciokąt foremny i kąty pomiędzy osiami sześcianu wynoszą 360°/3=120°).  Jednak w grafice komputerowej stosuje się odmianę tego rzutowania a mianowicie kąt pomiędzy osiami nie jest równy. Wynika to z ograniczeń grafiki rastrowej. Linie rysowane wzdłuż osi X i Y tworzyłyby kąt 30° w stosunku do linii horyzontalnej i niestety nie wyglądałyby dobrze. Dlatego stosuje się kąt 26.565° tych osi w stosunku do linii horyzontalnej wynikający z przyjętego stosunku pikseli 2:1. Daje to ostatecznie rzutowanie o następujących kątach pomiędzy osiami: 116.565°, 116.565°, 126.870°.

SharkD, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Grafika izometryczna miała jeszcze jedną zaletę, pozwalała zastosować stały rozmiar postaci co szczególnie było istotne przy używaniu tzw. Sprite’ów – prostych obiektów rastrowych, które dawały się, często ze wsparciem sprzętowym,  animować.  Niestety ZX Spectrum nie miał sprzętowych Sprite’ów i trzeba było je implementować software’owo, czyli z użyciem odpowiednich algorytmów i  trików. Jak widać programiści radzili sobie z tym problemem całkiem nieźle. Knight Lore nie było pierwszą grą z użyciem grafiki izometrycznej, ale na pewną jedną z najbardziej znanych. W latach dziewięćdziesiątych nadal powstawały gry z użyciem tej grafiki, weźmy na przykład takie tytuły jak: SimCity 2000 (1994), X-COM (1994), Civilization II (1996) czy Diablo (1996). Wraz z rozwojem sprzętowego wsparcia dla grafiki 3D programiści odeszli od tworzenia gier z grafiką izometryczną.

***

Jak mogliśmy się przekonać nasze ZX Spectrum odzyskało dawną świetność, a ponadto ma poprawione zasilanie, lepszy obraz, nową membranę klawiatury i w takim stanie powinno nam jeszcze przez wiele lat służyć. Sinclair ZX Spectrum 48 to komputer szczególny, dla mnie pierwszy jaki widziałem, pierwszy jakiego dotknąłem. Komputer, który zdeterminował moje zainteresowania i późniejszą drogę zawodową. Teraz zajął zaszczytne miejsce w mojej kolekcji pomimo, iż nie ma w porównaniu z innymi komputerami z tego czasu oszałamiających osiągów ani najwygodniejszej klawiatury. Ma jednak to “coś”, co powoduje, że z przyjemnością włącza się go i obserwuje jak wita się z nami swoim niezmiennym od prawie czterdziestu lat komunikatem:

 (c) 1982 Sinclair Research Ltd

***

Kończymy nasz dzisiejszy wpis, wrócimy jeszcze do ZX Spectrum przedstawiając model “ZX Spectrum +” i “ZX Spectrum 128 +2” oraz wspomniany wcześniej moduł DivIDE. Na pewno powrócimy również do Sir Clive Sinclair’a i ciekawej historii jego firmy. Subskrybujcie bloga to nic Wam nie umknie. 🙂

Życzę udanego weekendu i mam nadzieję, że pogoda pozwoli na długi spacer. Trzymajcie się ciepło i już teraz polecam przyszłotygodniowy wpis zrealizowany w zespole 2-osobowym, którego temat będzie trochę inny, mam nadzieję jednak, że bardzo ciekawy. Ale nie powiem nic więcej, niech to będzie niespodzianka! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.