Amstrad i cały ten soft – czyli jak hardware’owi dodać duszy
Kolejny weekend w trakcie, jesień rozgościła się już na dobre, w domach królują dynie i zupa grzybowa, a wracając z pracy widzimy już tylko ostatnie promienie Słońca, które udaje się na drugą stronę globu aby ogrzać i dostarczyć energię miliardom stworzeń tam mieszkających. Tak, tak, bez Słońca nie byłoby życia na naszej planecie, wody w stanie ciekłym, prądów morskich, wiatrów, pływów, pór roku, no i nas ludzi.
Nie zastanawiamy się nad tym, po prostu Słońce wschodzi i zachodzi, codziennie od 4,5 miliarda lat. Średnia odległość Słońca od Ziemi (ponieważ jest ona zmienna – najmniejsza w styczniu, największa w lipcu) to ok. 150 mln km, co z kolei jest wzorcem tzw. jednostki astronomicznej oznaczanej “au”. Światło Słońca aby dotrzeć do Ziemi pokonując tę odległość potrzebuje aż 8 minut i 19 sekund. Słońce jest ogromne i stanowi 99,86% masy całego Układu Słonecznego. Składa się głównie z wodoru (75%) a drugim dominującym pierwiastkeim jest hel. Ilość energii emitowanej przez Słońce jest niewyobrażalna, to aż: 384,6 jottaWatów (384,6 x 10^26W). Ale nie dzieje się to za darmo, emitując tę energię nasza gwiazda powoli umiera oddając w kosmos swoją masę, każda sekunda kosztuje ją 4,26 mln ton. Ale nie martwmy się, jeszcze dużo zostało.
Patrząc na ten ogrom energii można by zasilić…hmm…zobaczmy ileż to naszych Amstradów? 🙂
Zacznijmy od danych wejściowych: upraszczając nasz Amstrad zasilany jest napięciem (U) 5V (12V pomińmy) i pobiera prąd (I) ok. 1A. Moc obliczamy następująco:
P = U * I = 5V * 1A = 5W.
Teraz wystarczy moc Słońca podzielić przez tę wartość:
384,6 * 10^26W / 5W = 76,92 * 10^26 “Amstrada”
Tylu Amstradów CPC 6128 to my nie mamy:) Oczywiście nie da się tej energii w pełni wykorzystać, tylko część z niej dociera do Ziemi, dodatkowo mamy straty przy przejściu przez atmosferę, straty przy zamianie na energię elektryczną, straty przy przesyle energii etc. Ale wciąż są to niewyobrażalne ilości energii. Wróćmy jednak do naszego Amstrada, który przez moją instalację fotowoltaiczną chociaż po części korzysta z tej energii i dodajmy mu duszy, ożywiając go bitami tkanymi we wzory stworzone przez człowieka będące wyrazem jego inteligencji i kreatywności, czyli załadujmy do jego pamięci operacyjnej oprogramowanie.
Założeniem moim jest zawsze zachowanie na ile się da oryginalnego stanu komputera i tylko poprzez zewnętrzne modyfikacje połączenie go z nowoczesną elektroniką. Mam tu jednak w przygotowaniu pewną niespodziankę, w przyszłości zajmiemy się modyfikacją elektroniki Atari 800XL, ale o tym więcej w którymś z następnych jesienno-zimowych wpisów na blogu.
Poszukiwania odpowiedniego urządzenia pamięci masowej ograniczyłem tylko do urządzeń zewnętrznych, oczywiście jest cała masa stacji GoTek, które umieszczane są w miejscu oryginalnej stacji dyskietek, ale wymaga to ingerencji, często wycinania otworów w obudowie, czyli jak mawia mój Przyjaciel zajmujący się restaurowaniem Commodore’ów Amiga oraz chluby szczecińskiej motoryzacji tj. motocykli “Junak” – “skundlenia” oryginalnego stanu:)
Przeszukałem Internet wszerz i wzdłuż i nic nie znalazłem. Przypadkowo wpadłem na Video-Blog, gdzie prowadzący rozpływając się w zachwytach dlaczego Amstrad jest najlepszym retro-komputerem zaprezentował zewnętrzną stację podłączaną do gniazda dodatkowej stacji dysków. Nie mając wielkiej nadziei na szybką odpowiedź napisałem do niego i o dziwo odpowiedź nadeszła natychmiast, z linkiem do brytyjskiej strony z częściami retro-komputerowymi. Już byłem skłonny zamówić płacąc w funtach, ale coś tknęło mnie aby zobaczyć skąd jest sprzedający…i tu zaskoczenie: z Polski, z Częstochowy! Szukając dalej znalazłem jego adres mailowy i napisałem z pytaniem, czy można to coś kupić w Polsce. Wkrótce dostałem odpowiedź cyt. “Witam, jak najbardziej można 😉 Leży i czeka” z linkiem do aukcji Allegro. Zamówiłem i z niecierpliwością czekałem na przesyłkę. Gdy nadeszła oczom moim ukazała się solidna, drukowana na drukarce 3D, obudowa z trzema przyciskami i gniazdem USB.
Urządzenie potrzebuje zasilania 5V i tu znowu musimy “zwędzić” trochę mocy z zasilacza 🙂 – mamy więc kolejny kabel do podłączenia między zasilacz a gniazdo 5V w komputerze, to staje się już regułą w Amstradzie 🙂
Dodatkowo potrzebny będzie nam Pendrive, ja użyłem SanDisk 32GB, taki aby nie wystawał z gniazda.
Teraz trzeba zapisać na pendrive’ie to, co chcemy odczytać. Ja proponuję tu klasykę: Prince of Persia, plik z rozszerzeniem .dsk.
Gra Prince of Persia została wydana 3 października 1989 roku przez firmę Broderbund. Autorem gry jest urodzony w 1964 roku Amerykanin Jordan Mechner, który zachęcony sukcesem jego pierwszej gry “Karateka” (1984), będącej numerem jeden na software’owej liście przebojów BillBoard’a, rozpoczął pracę nad Prince of Persia. Prace zajęły 3 lata i platformą, na której gra powstała był Apple II z procesorem 8-bitowym MOS 6502 (oczywiście wszystko napisane w assemblerze 🙂 ). Ciekawostką jest, że animacja bohatera gry została przygotowana metodą rotoskopii. Jest to metoda polegająca na przekopiowywaniu z rzeczywistego filmu, klatka po klatce animacji tak, aby stworzyć możliwie jak najbardziej realistycznie wyglądającą sekwencję ruchu. Jako model Jordan wykorzystał sylwetkę swojego brata, którego ruchy przekazane są tytułowemu Księciu Persji. Gra została przeniesiona na 20 platform do gier i przez to jest najczęściej portowaną grą w historii gier komputerowych. Ze znanych nam komputerów 8-bitowych dostępna jest na Apple II, ZX Spectrum i Amstradzie CPC.
Czas zająć się podłączeniem emulatora i sprawdzeniem, czy damy radę uruchomić program.
Emulator wtykamy w złącze krawędziowe dodatkowej stacji dysków znajdujące się z tyłu komputera. Po podłączeniu plątaniny kabli 🙂 (5V do monitora, 5V do emulatora i 5V do komputera), włączamy zasilanie… i nic. Zasilacz miga diodą sygnalizując zwarcie. Coś zdecydowanie jest nie tak. Po dłuższej analizie dochodzimy do źródła problemu. Jest ono prozaiczne.
Dostarczona z emulatorem wtyczka Jack DC nie ma 9,5mm długości tylko 11mm, a gniazdo, w które wchodzi, jest gniazdem 9mm. Wepchnięcie dłuższej wtyczki do gniazda, powoduje zetknięcie się główki wtyczki (+5V DC) z masą gniazda.
Gdyby gniazdo, nawet krótsze, wyglądało tak:
nie byłoby takiej sytuacji. Ale mamy wtyczkę jaką mamy, nie będziemy teraz jechali do sklepu po nową i coś trzeba zaradzić. Rozwiązanie jest bardzo proste: wystarczy z izolacji termokurczliwej wykonać pierścień ograniczający wsunięcie wtyku do gniazda.
Pozostaje nam sprawdzenie czy nie ma zwarcia. Upewniwszy się, że wszystko jest ok, przechodzimy do następnego kroku.
Składamy ponownie wszystkie kable razem i uruchamiamy komputer. Na wejściu wita nas emulator, wyświetlając zawartość pendrive’a.
Podłączamy joystick, pamiętając aby przełączyć go w tryb Amstrada CPC:
Nastpnie wczytujemy program:
Ku wielkiej radości, oczom naszym ukazuje się klasyk “Prince of Persia” w wydaniu na Amstrada CPC. Dźwięk i grafika trochę prostsza niż w wydaniu na platformy 16-bitowe (Atari ST, Amiga), ale gra się bardzo dobrze i sprawia to dużo przyjemności.
…i tu nastąpi dłuższa przerwa gdyż autor musi uwolnić księżniczkę, a ma na to tylko 60 minut… 🙂
Dodam tylko, że w zeszłym tygodniu dotarł młodszy brat CPC 6128 – Amstrad CPC 464, w stanie wymagającym oprócz myjni, znacznie większych zabiegów, jako że oblicza swego (czyt. ekranu) ukazać nam nie chciał. Ale o tym w następnych wpisach na blogu…
p.s. Wpis ten jest ze szczególną dedykacją dla moich Przyjaciół, którzy siedzą teraz zamknięci w domu na kwarantannie. Kochani, dużo zdrowia!
Jeden komentarz
Ewa i Piotr
Dziękujemy za wyróżnienie w blogu i za Twoje serce i pomoc