Amstrad CPC 6128 – na warsztacie i co z tego wyszło
Weekend się zbliża a zatem czas na nowy wpis. W tym tygodniu zajmiemy się naprawami Amstrada i zobaczymy, czy uda się go ożywić. Poprzednio zidentyfikowaliśmy kilka spraw wymagających naszej interwencji.
Ostatnie oględziny wykazały trzy problemy:
- Uszkodzone gniazdo wkrętu w obudowie.
- Wygięta blacha pod klawiaturą – tu zapewne dały się we znaki emocje towarzyszące zapalonemu graczowi:).
- Zaśniedziałe styki i zabrudzenia.
Zanim weźmiemy się za opisane powyżej problemy, zajrzyjmy w metrykę urodzenia naszego Amstrada:)
Jest kilka miejsc, które mogą nam wiele powiedzieć o narodzinach i pochodzeniu komputera.
Pierwszy to nalepka znajdująca się na spodzie komputera, spróbujmy ją rozszyfrować:
532 – mówi nam o kraju produkcji i fabryce: 5 – Korea Południowa i fabryka oznaczona jako 32. A tak na marginesie oprócz fabryk w Korei była jeszcze fabryka w Tajlandii.
6 i 7 – oznacza rok i miesiąc produkcji czyli nasz egzemplarz pochodzi z 1986 roku, z lipca
08076 to już numer seryjny, unikalny w ramach danej fabryki dla danego roku
Drugi to umieszczony na płycie głównej numer jej wersji:
MC0020C – druga wersja płyty CPC 6128 o oznaczeniu “20C”. Generalnie były trzy główne serie płyt: pierwsza, druga z której pochodzi nasz egzemplarz i trzecia „oszczędnościowa”.
Czas wziąć się do pracy, zacznijmy od sprawy zdecydowanie najprostszej czyli klawiatury. W tym celu musimy wymontować blachę osłaniającą.Ostrożnie wykręcamy trzy wkręty, co ciekawe o niepasującym do płaskiej powierzchni stożkowym łbie (takie zamontował producent) i wypinamy blachę z zatrzasków klawiatury. Zdemontowaną blachę wkładamy w imadło z wkładkami miedzianymi aby nie porysować blachy i prostujemy dokręcając. Nota bene taki zabieg stosował nasz nauczyciel z obróbki ręcznej jak ktoś mu podpadł. Były paluszki w imadle i prostowanie, oczywiście więcej było w tym śmiechu niż sprawiania komuś bólu. Ale jak działało! Nikt nie próbował więcej „młodzieńczych wybryków” i dyscyplina była jak się patrzy! Wracając do pracy blacha idealnie wyprostowana i zanim przejdziemy do montażu, zobaczmy co kryje sama klawiatura. Już przy pierwszym kontakcie oczom naszym ukazuje się membrana, która poprzez zwarcie określonych sekcji przekazuje informację o naciśnięciu klawisza.
Pod membraną widać klawisze wyposażone w sprężynki, proste rozwiązanie ale solidne, przetrwało bez usterki 34 lata.
Klawiatura jest czysta nie ma konieczności większych prac poza przedmuchaniem sprężonym powietrzem.
Teraz zajmiemy się uszkodzonym gniazdem, w tym celu wypełnimy je najpierw żywicą epoksydową.
Po odczekaniu doby możemy przejść do wykonania gwintu. Do tego posłuży nam wiertarka stołowa zbudowana w oparciu o Dremel’a (generalnie to narzędzie też mogę śmiało polecić Retromaniakom i Majsterkowiczom).
Wiertłem o średnicy wew. gwintu wkręta nawiercamy otwór w gnieździe uważając aby nie przewiercić się na wylot.
Po oczyszczeniu gwintujemy ostrożnie używając wkrętu docelowego – obrót w prawo, pół obrotu w lewo i tak powtarzamy aż gwint będzie gotowy.
Czas zająć się czyszczeniem styków i elektroniki
Złącza czyścimy kontakt-spray’em (Kontakt-U firmy TermoPasty) pomagając sobie wacikiem. Po usunięciu tlenków czyścimy wszystko delikatnie alkoholem izopropylowym. Kontakt-S nie jest nam potrzebny, jako że aż takich silnych zabrudzeń nie mamy.
Czyścimy elektronikę sprężonym powietrzem i gdzieniegdzie alkoholem izopropylowym.
Klawiaturę i obudowę komputera przecieramy szmatką z mikrofibry nasączoną płynem do mycia szyb, np. Ajaxem. Złącza krawędziowe jak widać aż lśnią i powinny przewodzić bez problemu.
Montujemy klawiaturę i składamy komputer.
Bardzo polecam przed rozkręceniem zrobić zdjęcia wkrętów, albo wkładać je do pudełka z przegródkami gdzie możemy zachować pewien schemat – lewy górny narożnik, prawy dolny narożnik, góra itd. oszczędzi nam to masę czasu i da pewność, że nie wkręcamy zbyt dużego wkręta w za małe gniazdo.
Nasz naprawiony gwint trzyma świetnie!
Wycieramy obudowę finalnie mikrofibrą, można też zastosować, mleczko do kokpitu samochodowego np. K2 Polo Protectant Mat – odświeży i dodatkowo zabezpieczy przed działaniem promieni UV.
Na koniec jeszcze oczyszczenie gniazd Kontaktem-U i komputer gotowy!
Teraz czas zobaczyć czy da się on uruchomić. W międzyczasie nasz zasilacz dotarł (zamówiony przez serwis Allegro) więc przyjrzyjmy mu się bliżej. Od razu w oczy rzucają się dwie wtyczki Jack DC: męska (5V DC) i żeńska (12V DC). Nie sposób pomylić. Sam zasilacz jest niewielki, porządna nowoczesna konstrukcja zasilacza impulsowego. Zasilacze tego typu, dzięki pracy transformatora z większymi częstotliwościami niż sieciowe 50Hz pozwalają na zastosowanie mniejszego transformatora, co wpływa na zmniejszenie zarówno rozmiarów jak i wagi zasilacza (np. z 1,2 kg do 200g przy zachowaniu tych samych parametrów).
Podłączamy zasilacz do komputera i włączamy zasilanie.
Start na sucho zakończony sukcesem! Zarówno dioda zasilania płyty głównej jak i stacji dyskietek 3” świeci się prawidłowo! Czas dorobić kabel do TV (Scart), jeden z bardziej skomplikowanych, no może poza ZX Spectrum, jakie dotychczas robiłem. Ale o tym w następnym wpisie na blogu…