Atari,  Atari XL/XE,  Hardware

AVGCart…najlepszy multicart dla 8-bitowego Atari? – cz.2

Mamy czerwiec, miesiąc przedwakacyjnego ożywienia, końcówki roku szkolnego, finalizowania rodzinnych planów urlopowych i pięknej pogody. Dodatkowo długie dni sprzyjają aktywności zarówno umysłowej jak i fizycznej. Co ciekawe samo słowo czerwiec w językach słowiańskich związane jest według “Słownika Etymologicznego Języka Polskiego” (str. 77) – autorstwa polskiego slawisty i historyka literatury Aleksandra Bruecknera z owadami. Otóż czerw to beznoga larwa niektórych owadów np. pszczół i tak się składa, że czerwiec to właśnie miesiąc lęgnięcia się pszczelich larw. A że od stuleci pszczelarstwo stanowiło ważną gałąź naszego rodzimego rolnictwa to taka etymologia nazwy miesiąca jaki obecnie roztacza nam swoje uroki jest prawdopodobna. Drugim źródłem tej nazwy jest pewien rodzimy owad a mianowicie czerwiec polski (łac. Porphyrophora polonica), kiedyś obficie występujący na terenie Polski. Dlaczego był aż tak ważny, że od jego nazwy nie tylko pochodzi nazwa miesiąca ale i czerwonego koloru w większości północnych języków słowiańskich?

Czerwc polski – występowanie, by Kpalion, CC BY-SA 3.0 via Wikimedia Commons

Na pewno słyszeliście o ciemnoczerwonym naturalnym barwniku – koszenili, inaczej zwanym kwasem karminowym (E120). Otóż koszenila była jednym z najważniejszych produktów eksportowych średniowiecznej Polski obok soli, drewna zboża i bursztynu. Eksport odbywał się do krajów Europy Zachodniej, do Włoch a nawet na Bliski i Daleki Wschód, a ceny tego barwnika porównywalne były z cenami szafranu. Polski barwnik był wykorzystywany do barwienia tekstyliów, ale z racji swojej ceny tylko tych najcenniejszych, m.in. płaszczy królewskich, sztandarów, a w Polsce szlacheckich kontuszy, których to czerwony kolor był symbolem szlachectwa i dostatku. Za tym wszystkim stoi mały owad, bardzo popularny kiedyś na terenach Rzeczpospolitej, a dzisiaj już niezwykle rzadko występujący.

Czerwiec trwały

Owad ten żeruje na czerwcu trwałym (łac. Scleranthus perennis) – gatunku rośliny z rodziny goździkowatych (łac. Caryophyllaceae). Od pierwszej połowy czerwca do początku sierpnia samice tego owada składają w ziemi po 600-700 jaj, z których pod koniec lata wylęgają się uformowane larwy, które jednak pozostają w ziemi aż do końca zimy. Na przełomie marca i kwietnia następnego roku larwy wypełzają, szukając pędów czerwca trwałego. Kiedy je znajdą, przyczepiają się do jego korzeni, roz­poczynając proces przekształcania się w poczwarkę zwaną czerwiem o wyglądzie ciemnofioletowej kuleczki. W czerwcu cykl rozwoju tych owadów przewiduje przeobrażenie się w imago owada z dwoma skrzydłami i opuszczenie żywiciela. Okres zbioru czerwców przypadał zazwyczaj na drugą połowę czerwca i polegał na wyrwaniu rośliny z ziemi i pozyskaniu żeńskich poczwarek (zazwyczaj do dziesięciu z pojedynczej rośliny), które następnie były suszone.

Grody Czerwieńskie, by Lonio17, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Czerwce szczególnie masowo występowały na Mazowszu, a handel barwnikiem pochodzącym z czerwca polskiego rozwijał się bardzo dobrze. Głównymi ośrodkami handlu nim był Gdańsk, Poznań i Kraków. Co się zatem stało i dlaczego dzisiaj tak mało wiemy na temat tego polskiego hitu eksportowego, który dawał bogactwo Rzeczpospolitej i po którym odziedziczyliśmy nazwy miesiąca, koloru a nawet nazwy geograficzne takie jak Czerwieńsk Mazowiecki czy Ruś Czerwona? (Nazwa tej ostatniej  pochodzi właśnie od Grodów Czerwieńskich będących przedmiotem ciągłej rywalizacji pomiędzy Polską a Rusią Kijowską) Otóż wszystkiemu winny jest Krzysztof Kolumb i jego odkrycie w 1492 roku Ameryki. Jak się okazało nie tylko Słowianie wpadli w starożytności na pomysł pozyskiwania koszenili. Ludy prekolumbijskie: Aztekowie i Majowie mieli podobny pomysł, z tym że wykorzystywali do tego żerującego na opuncjach kuzyna czerwca polskiego, a mianowicie czerwca kaktusowego (łac. Dactylopius coccus – dla niewtajemniczonych taki sam tylko z sombrero na głowie. 😉 )

Pozyskiwany z tych owadów barwnik okazał się tańszy i doprowadził do zapaści produkcji i eksportu koszenili w Polsce. Gdy jeszcze w 1534 roku w samym tylko Poznaniu sprzedano 30 ton tego barwnika to w 1547 roku zniknął już całkowicie z poznańskich rejestrów celnych.

Straż Przyboczna, by ukhouseoflords, CC BY 2.0, via Wikimedia Commons

Dzisiaj można powiedzieć że był to wielki krach na rynku płodów rolnych w Polsce. A wszystkiemu winien jest Kolumb i mały występujący w Ameryce Środkowej owad. 😉 Nadal jednak polska koszenila była w użyciu przez chłopów, używano jej jako dodatek do wódek oraz stosowano w ludowym ziołolecznictwie. Dzisiaj pozostały nam już tylko nazwy miejscowości, czerwony kolor na sztandarach, szlacheckie kontusze i wspomnienia super-eksportowego towaru o renomie na miarę produktów z dzisiejszej krzemowej doliny. Dodatkowo jeżeli spojrzycie na czerwień uniformów angielskiej Straży Przybocznej Jego Królewskiej Mości Yeomenów Gwardii to przypomnijcie sobie z dumą, że mundury te nie miałyby kiedyś takiego koloru gdyby nie nasz polski barwnik. 😉

Grodzisko w Czermnie, uważane jako miejsce Grodu Czerwień, by Popik, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons
Prof. Aleksander Brueckner – 1939

A wracając do profesora Bruecknera, jeżeli będziecie w Berlinie niedaleko dzielnicy Tempelhof to polecam odwiedzić cmentarz Templehofer Parkfriedhof gdzie właśnie pochowany jest profesor Brueckner. Cmentarz ten jest obecnie w trakcie likwidacji i zniknie całkowicie w 2027 roku, a zatem czasu na odwiedziny pozostało niewiele. Więcej na ten temat możecie znaleźć w artykule na blogu ‘Anna Maria and Friends’. 

Zanim jednak przejdziemy do naszego dzisiejszego tematu, tradycyjnie krótka relacja z tego, co dzieje się w ogrodzie. 🙂 Przede wszystkim pojawiły się piwonie – piękne kwiaty będące wg mnie obok maków symbolem czerwca. Podlotki sikorek, mazurków i kopciuszków opuściły już gniazda i dzielnie przemierzają ogród. Muszą jednak mieć się na baczności bo od czasu do czasu niebo patroluje kania ruda w poszukiwaniu zdobyczy. Co ciekawe podlotki sikorek bawią się z podlotkami mazurków i całkowicie nie przeszkadza im różnica gatunkowa. 🙂 Budki zasiedlane są teraz przez kolejne ptasie rodziny. Owadów też jest już trochę więcej, sprzyjają temu kwiaty wabiące kolorami i swą wonią, chociaż nadal niepokojący jest brak pszczół. W zeszłym roku aż brzęczało w kwiatowych kielichach, a w tym roku najczęściej widywane są trzmiele. W czerwcu kończą swe kwitnienie rododendrony i lilak, ale za to zakwitł dereń i ognik. Co natomiast dzieje się u psa? Uwolniony z psiego “kołnierza hańby” odrabia zabawowe zaległości ze swoją ulubioną zabawką. 😉 Oczywiście robi to w przerwach pomiędzy obowiązkami pełnienia służby psiej ochrony dla ptasiego towarzystwa, a że 10 dni w kołnierzu na psiej psychice odbić się musiało to pozwoliłem mu wczoraj obejrzeć pojedynek finałowy tenisowego French Open z udziałem Igi Świątek i finał piłkarskiej Ligi Mistrzów, na którym to drugim wydarzeniu zarówno ja jak i pies dzielnie zasnęliśmy, czego patrząc na rezultat niespecjalnie musimy żałować. 😉

Czym dzisiaj się zajmiemy? W poprzednim wpisie poznaliśmy większość cech związanych z odczytem i zapisem plików przez AVGCart’a a dzisiaj przejdziemy do pozostałych deklarowanych przez producenta możliwości tego kartridża. A zatem szykujcie aromatyczną kawę, a tych co nie czytali poprzedniego wpisu zachęcam do jego lektury. Jeżeli jesteście gotowi a świetna pogoda i leżak dodatkowo sprzyjają relaksowi to możemy zaczynać! 🙂

***

Emulacja SIDE 2 (interfejs IDE HDD)

AVG Cart umożliwia emulację kartridża SIDE 2 za wyjątkiem zegara czasu rzeczywistego, którego nie posiada. Aby uruchomić tę emulację należy pobrać ze strony Flashjazzcat loader’y SIDE 2 i SpartaDOS X.

Zacznijmy od tego pierwszego, uruchamiamy obraz ściągniętego loadera:

Pojawia się znajomy interfejs pochodzący z SIDE 2. 🙂

Druga możliwość to użycie loadera SpartaDOS X:

dzięki któremu mamy do dyspozycji rozbudowany system operacyjny pozwalający m.in. na obsługę interfejsu IDE:

Odtwarzanie Video i PDM Audio

Według zapewnień producenta AVG Cart umożliwia odtwarzanie plików audio – w formacie PDM oraz wideo – w formacie AVF.

Zacznijmy od plików audio, ściągamy najnowszy firmware ze strony ‘Tmp’, rozpakowujemy go i znajdujący się tam plik PDMPLAY kopiujemy do głównego katalogu naszej karty SD. Następnie przechodzimy do pliku dźwiękowego z roszerzeniem ‘.pdm’:

i uruchamiamy go. Automatycznie startuje odtwarzacz PDMPLAY,

który w zaskakującej jakości jak na 8-bitowy komputer odtwarza zdygitalizowany utwór jednego z popularnych w czasach retrokomputerów artystów z dodatkową wizualizacją w postaci animowanej spirali 🙂

Przejdźmy teraz to odtwarzania plików wideo w formacie AVF. Po skopiowaniu pliku AVFPLAY od Jakuba Husaka do głównego katalogu na naszej karcie SD, który to plik można znaleźć także w zestawie z firmware’m od ‘Tmp’, udaje się nam uruchomić plik z rozszerzeniem ‘.avf’. Niestety z powodu wadliwego układu GTIA musimy przesiąść się do Atari 800XL, tak aby plik był wyświetlany prawidłowo. Wymieniamy zatem wtyczkę ECI na PBI:

następnie usuwamy zaślepkę złącza PBI:

i instalujemy kartridż oraz wtyczki w gniazdach PBI i SIO, zwracając uwagę na to, aby wtyczka PBI była skierowana wkrętami do dołu.

Ponownie odpalamy plik AVF ze świetnym teledyskiem utworu Marka Bylińskiego pt. “Ucieczka z Tropiku”. Wersja na Atari nie ma może takiej jakości jak ta oryginalna, ale i tak robi wrażenie. 😉

Software update

Kartridż umożliwia także programowy update firmware’u. Wystarczy ściągnąć najnowszy firmware ze strony ‘tmp’, umieścić go na karcie SD i uruchomić plik rompack.rpk.

W naszym przypadku update jest niepotrzebny ponieważ dysponujemy najnowszą dostępną wersją o numerze: 0028e (można to sprawdzić naciskając klawisze ‘Shift’ + ‘?’). 🙂

Stack’owanie kartridży 

Dodatkową możliwością oferowaną przez AVGCart’a jest opcja uruchomienia stosu złożonego z dwóch kartridży. Aby to zrobić ściągamy plik kartridża SpartaDOSX i umieszczamy go w folderze _AVGCART na karcie SD.

Następnie wybieramy kartridż, który ma zaleźć się niejako ponad SpartaDOSX i wciskamy klawisze ‘Control’ + ‘Shift’ + ‘Return” co prowadzi do uruchomienia tak zmontowanego stosu dwóch kartridży.

Na koniec wspomnę jeszcze o małej, ale bardzo przydatnej rzeczy, a mianowicie kartridż jest wyposażony w niebieską diodę LED, która ochoczo informuje nas o operacjach odczytu i zapisu wykonywanych w danym momencie. Czasem mamy wrażenie, że nic się nie dzieje natomiast mrugająca dioda mówi nam, że jest wręcz przeciwnie i kartridż dzielnie wprowadza kolejne bajty do pamięci naszego komputera. 😉

Przeszliśmy zatem przez większość cech jakie deklaruje na swojej stronie internetowej producent kartridża i trzeba przyznać, że wszystko działa bardzo dobrze. Do dyspozycji mamy bardzo uniwersalnego MultiCarta z możliwością czytania większości formatów plików dostępnych dla 8-bitowego Atari włączając w to obrazy kartridży i dodatkowy smaczek jakim jest możliwość zapisu w nich stanu gry w przypadku programu Flob. Co więcej możliwość podmiany systemu operacyjnego czy wreszcie opcja bezinwazyjnego powiększenia o 512KB pamięci RAM czynią z tego kartridża naprawdę mocne urządzenie i powodują, że nie potrzebujemy już praktycznie innego zewnętrznego rozszerzenia. Wracając do samego interfejsu użytkownika to owszem jest on prosty, ale już po dniu używania staję intuicyjny i co najważniejsze jest bardzo szybki. Wyszukiwarka działa błyskawicznie i powoduje, że bardzo przyjemnie i sprawnie można znaleźć plik o jaki nam chodzi. Dodatkowo klawisze szybkiego uruchamiania, możliwość automatycznego startu czy obsługa interfejsu IDE naprawdę robią z tego małego kartridża prawdziwy kombajn. 😉 W odróżnieniu od swej nazwy AVeraGe Cart na pewno nie jest “średnim” urządzeniem. Widać tu ogrom pracy i kilka lat modyfikowania projektu, tak aby zadowolić nawet najbardziej wybrednych Atarystów. 🙂 Kartridż można zamówić bezpośrednio ze słowackiego sklepu producenta. Czy cena jest wysoka? Biorąc pod uwagę ile kosztuje samo zewnętrzne poszerzenie pamięci RAM dla 8-bitowego Atari i to co daje nam w najnowszej wersji z kablem SIO AVGCart cena wydaje się być w granicach rozsądku. Tym bardziej, że kupując AVG Cart’a praktycznie nie będziemy już potrzebowali dodatkowych zewnętrznych urządzeń czy rozszerzeń. Solidny MultiCart dla posiadaczy 8-bitowego Atari. 🙂 No cóż czas zatem odpalić kolejny klasyk czyli długo oczekiwane przez fanów Atari XL/XE: “Commando” w wersji kartridżowej, które nigdy oficjalnie nie zostało wydane (planowane było na rok 1989) i którego prototyp odnaleziono po latach. Dzięki AVGCart’owi odpalenie tego programu stało się teraz możliwe. 🙂 Zobaczmy czy ręka jeszcze sprawna a Jojstick nie zardzewiał… 😉

***

Kończąc życzę Wam udanej końcówki długiego weekendu i dobrego startu w następny tydzień. Pogoda piękna a przyroda jest teraz wyjątkowo zachęcająca do obserwacji, myślę więc że czas najwyższy aby oprócz spacerów wprowadzić do rozkładu dnia odrobinę porzuconego kiedyś sportu, czy to w postaci biegania, jazdy na rowerze, czy też nordic walking’u. Wasz organizm na pewno Wam za to podziękuje! 🙂 A że truskawki teraz królują na bazarach, to dla balansu, bo nie samym sportem człowiek przecież żyje, polecam zrobienie ciasta drożdżowego na ich bazie, nie ma chyba nic lepszego na świecie. 😉 Trzymajcie się ciepło! 🙂



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.