Atari,  Atari ST,  Atari XL/XE,  Wydarzenia

Silly Venture 2k22 Winter Edition – relacja…

Czy tego chcemy czy nie czas nieubłaganie biegnie do przodu, jeszcze niedawno mieliśmy do czynienia z imprezą Silly Venture 2k22 Summer Edition, a tu już nadszedł weekend gdzie jej zimowa siostra otworzyła fanom retrokomputerów swe podwoje. Z Silly Venture nieodzownie związany jest piękny Gdańsk, który w tym roku przybrał białe zimowe szaty witając zjeżdżających z całego świata gości zaskakującą ilością śniegu i mrozem. Impreza ta pierwszy raz odbyła się w roku 2000 i z mniejszymi lub większymi przerwami dotrwała do roku 2022. Jej wyjątkowością jest zebranie całej znanej z historii grupy maszyn Atari na jednej demoscenowej imprezie, gdzie obok dzieł powstałych na Atari VCS/2600 pokazywane są najnowsze produkcje na Atari Falcon i Jaguar. Solidny kawał 24-letniej historii produktów, sukcesów i porażek firmy Atari, która powstała dokładnie 50 lat temu. Firma ta szczególnie bliska była polskim użytkownikom m.in. z racji tego, iż oficjalnie komputery Atari nabyć można było, oczywiście za ‘twardą” walutę, w sieci sklepów “Pewex”.

Kościół św.Barbary, photo – Rafikk~commonswiki assumed, CC BY-SA 3.0, via Wikimedia Commons

Z Silly Venture związany jest także gdański Gedanus, dzisiaj wpisany już oficjalnie do rejestru zabytków dzielnicowy dom kultury. Jego historia nieodzownie łączy się ze stojącym na tej samej ulicy i dzielącym z nią imię swej patronki Kościółem Św. Barbary, o którym pierwsze wzmianki pojawiają się już w 1387 roku. Kościół ten był wielokrotnie przebudowywany m.in. na skutek nękających go pożarów aby ostatecznie największych zniszczeń doznać na skutek działań wojennych w 1945 roku, gdzie ostały się tylko jego zewnętrzne ściany. Szczególnie wiek XVI był dla kościoła pełen trudnych wydarzeń – 3 pożary i dewastacja na skutek oblężenia miasta przez wojska Stefana Batorego odcisnęły na nim swe piętno. Także w tym wieku kościół stał się świątynią luterańską.

Męczeństwo św. Barbary – wg Lucasa Cranacha

Kim była sama św. Barbara? Jedni powiedzą, że to patronka górników, ale tak naprawdę otacza swą opieką szerszą rzeszę zawodów: saperów, żołnierzy, kowali, więźniów, cieśli, architektów, murarzy, ludwisarzy, hutników oraz marynarzy i flisaków, a tych dwóch ostatnich grup na Pomorzu nie brakowało. Barbara była córką Dioskura z Heliopolis w Bitynii. W stolicy Nikomedii (dzisiejszy Izmit w Turcji) zetknęła się z chrześcijaństwem, przyjęła chrzest i złożyła śluby czystości. Dla ojca, urzędnika Cesarstwa Rzymskiego, było to pogwałcenie obyczajów i zagrażało jego pozycji. Zamknął więc córkę w wieży i głodził aby zmądrzała, a gdy to nie przyniosło rezultatów, wydał ją władzom jako chrześcijankę. Barbarę skazano na tortury i męczeńską śmierć, którą datuje się na 4 grudnia 305 roku. Kult nowej męczennicy Kościoła bardzo szybko się rozrastał. W sytuacjach beznadziejnych, gdy realnym stawało się widmo śmierci, modlono się właśnie do św. Barbary.

Eryk IV

Mało kto wie, ale św. Barbara jest silnie związana właśnie z Pomorzem. Otóż w XIII wieku Papież Innocenty IV chcąc namówić do wspólnej krucjaty przeciwko pogańskim piratom króla Danii Eryka IV, wysłał mu na zachętę w darze relikwię – czaszkę św. Barbary. Wysłannik – biskup Sendeza przybywszy na miejsce minął się jednak z Erykiem, gdyż ten z obawy przed zarazą schronił się w Szwecji. Sendeza wyruszył jednak za nim. Podczas podróży jego jednostka napotkała silny sztorm, na skutek którego zeszła z kursu i ostatecznie rozbiła się na Oksywiu. Na mocy prawa nadbrzeżnego miejscowi wzięli Sendezę w niewolę, z której po dziesięciu latach wybawił go przejeżdżający orszak pomorskiego biskupa z Kamienia Jaromira, który był  siostrzeńcem księcia pomorskiego Świętopełka. Usłyszawszy, iż jeden z niewolników śpiewa pieśń “Salve Regina” Jaromir zaskoczony zainteresował się tym faktem i postacią Sendezy, który jak się okazało nadal miał przy sobie relikwię św. Barbary. W podzięce Sendeza ofiarował księciowi relikwię, a cała historia doprowadziła ostatecznie do zniesienia prawa nadbrzeżnego i karania tych, którzy nadal je stosowali. Na pamiątkę tych wydarzeń biskup Jaromir i książę Świętopełek ufundowali dla oksywskiego kościoła dwa dzwony – o imionach Ivo i Barbara, które miały odtąd łamać wszelkie morskie nawałnice. Relikwia św. Barbary długo nie została na Oksywiu, wkrótce została zabrana przez Krzyżaków i wywieziona do Malborka. Gdy potęga krzyżacka ostatecznie została złamana relikwia wróciła do Gdańska, gdzie pozostawała aż do II Wojny Światowej, podczas której zaginęła niestety bez śladu.

Kościół św. Michała na Oksywiu, photo Sfora Aresa, CC BY-SA 4.0, via Wikimedia Commons

Dzwony natomiast spotkał inny los. Szwedzi od dłuższego czasu nosili się z zamiarem opanowania Oksywia, ale gdy tylko zbliżali się do wybrzeża, odzywały się oba dzwony, uniemożliwiając zaskoczenie mieszkańców. Jedynym wyjściem było ich uciszenie. Udało się to podstępem, gdy w Zielone Świątki Szwedzi przebrani za szkutników z Pucka przybili do brzegu. Oba dzwony zostały skradzione i załadowane na statek, którym wyruszyły do Szwecji. W pościg za nimi ruszyli Kaszubi oraz żeglarze królewscy. Podczas bitwy morskiej, która się wywiązała, oba dzwony niestety spoczęły na dnie Bałtyku. Jak głosi legenda po dziś dzień w pierwszy dzień Zielonych Świąt można usłyszeć ich bicie wydobywające się z morskiej toni. Sam Gedanus powstał w 1898 roku i używany był przez Diakonistki w gminie ewangelickiej św. Barbary, a mieszcząc dużą, reprezentacyjną salę służył szeroko zakrojonej działalności społeczno-kulturalnej tej gminy. W czasie II wojny światowej w budynku mieścił się obóz filtracyjny, a na wschód od niego stały baraki obozowe. Po wojnie mieścił się tu areszt i izba wytrzeźwień 😉 , a od 1960 r. Spółdzielczy Dom Kultury “Gedanus”. Od 2002 r. do dziś budynek użytkuje Stowarzyszenie Kulturalno-Sportowe “PERFECT”. Tyle historii związanej z miejscem, do którego kierunek obrałem w piątkowe popołudnie. 🙂

Tradycyjną relację z ogrodu ograniczę tylko do informacji, iż w piątkowy mroźny poranek w dniu wyjazdu wyposażyłem karmniki w porządny zapas słonecznika i kul tłuszczowych dopingowany radosnym ćwierkaniem mazurków i sikorek, a zamarznięty pojemnik z wodą zalałem gorącą wodą tak, aby chociaż przez kilka godzin ptaki mogły się napoić. Pies otrzymał natomiast tymczasową licencję na pobyt nocny w domu, aby z racji niskich temperatur i odpalenia kominka psie kości miały szansę wygrzać się, a  futro wyschnąć. Oczywiście najlepszym w takim przypadku zajęciem jest lizanie łap na dywanie, bo akurat właśnie w tym momencie psia kosmetyka domagała się interwencji, a pazury przywrócenia im oryginalnego blasku. 😉

Tu zrobimy jak zawsze przerwę na ogrzanie dłoni ciepłą filiżanką aromatycznej kawy i znalezienie wygodnego miejsca z ciepłym kocem w zanadrzu. Jeżeli przyjęliście już komfortową pozycję i kawa grzeje dłonie, to wyruszamy w podróż do stolicy Pomorza! 🙂

***

Dostawszy się na dworzec, szybko wskoczyłem do pociągu relacji Szczecin-Białystok, gdzie czekało na mnie wygodne miejsce przy oknie. Pociąg ruszył a z każdym kilometrem ilość śniegu zwiększała się ukazując magiczne zimowe scenerie, których tak rzadko ostatnio mamy okazję doświadczać. 🙂 Po niespełna 5-ciu godzinach pociąg z lekkim opóźnieniem dotarł do Gdańska. Było już po zmroku i panował piątkowy zgiełk oraz pośpiech ludzi wracających do domów. Po kilkunastu minutach udało mi się dostać do hotelu. Przemiła dziewczyna w recepcji powitała mnie szerokim uśmiechem i po dopełnieniu formalności udałem się z kluczem w dłoni w kierunku mojego pokoju. Otworzywszy drzwi z uznaniem stwierdziłem, że jest przytulnie, czysto i co najważniejsze ciepło. 🙂 Czas na odświeżenie się i rozpakowanie rzeczy. Wkrótce nadszedł jednak sygnał od “Zwiadowców” czyli osób, które przybyły do Gdańska przede mną 😉 – „Przybywaj na miejsce bo zaraz odjeżdża limuzyna na koncert”. Lekko zdziwiony i zaciekawiony wrzuciwszy na siebie kurtkę, szal, solidną czapkę oraz rękawiczki niezwłocznie wyruszyłem w kierunku Gedanusa znajdującego się na ulicy Św.Barbary 3, mijając po drodze okazały Kościół poświęcony tej samej patronce, która jak się okazało musiała także przyjść z pomocą organizatorom zlotu 😉 , gdyż w dużej części miasta włączając w to Gedanusa i klub “Miasto Aniołów”, gdzie miał odbyć się koncert, zabrakło prądu elektrycznego. Spowodowało to dwugodzinne opóźnienie startu całej piątkowej imprezy. Dotarłszy na miejsce i po kilku serdecznych powitaniach ze wspomnianymi “Zwiadowcami” z Wielkopolski udało mi się dostać do długiego na ponad 10 metrów Hummer’a. We wnętrzu tego pojazdu oprócz doskonałego towarzystwa czekał na nas powitalny kieliszek szampana i muzyka chip-tune, rodem z retrokomputerów Atari, którą udało mi się nawet lekko zmodyfikować poprzez dotknięcie klawiatury miejscem, gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę. 😉 Na szczęście szybka interwencja Greya przywróciła zastany porządek muzyczny i z głośników poleciały gorące rytmy generowane przez układ POKEY. 🙂

Po 10-minutowym przejeździe ulicami Gdańska dotarliśmy do klubu, w którym pokaz swoich umiejętności dali dwaj muzycy:

  • Wacek / Arise (Polska) – “DJ Set of original ATARI remixes! Retro sound dancefloor extravaganza!”
  • DMA-SC / Sector One^YM Rockerz (Francja) – “Atari ST Tunes”

Koncert rozpoczął Wacek (nagranie z jego koncertu dostępne jest tutaj),

a po nim pojawił się DMA-SC z Francji (nagranie z jego występu, dostępne jest tutaj),

obaj doprowadzając publiczność do stanu wysokiej energii kinetycznej, 😉

której sprzyjały specjalnie przygotowane “izotoniczne napoje dla dorosłych” o jakże znajomych nazwach: Atari 2600 CHIPHEAD, Atari XL/XE ASSKICKER, Atari ST FirST LOVE. 🙂 Po koncercie część gości zdecydowała się pospacerować po pięknej gdańskiej starówce, a część wróciła do Gedanusa lub wybrała kierunek “hotel”, aby tam zająć pozycję horyzontalną, gdyż właśnie ta pozycja najlepiej współgrała z procesem “izotonicznym” wywołanym przez “izotoniki” o atarowskich nazwach. 😉

W Gedanusie tymczasem prowadzony był konkurs ze znajomości ścieżek filmowych polskich filmów sprzed lat. Pojawiały się rozmaite hity muzyki filmowej, a osoby wykazujące się najwyższym stopniem znajomości tematu mogły liczyć na nagrodę w postaci książek Jarka Janiszewskiego pt. “Obrazki z Wystawki”, opatrzonych własnoręczną dedykacją autora. 🙂 Z konkursu siłą rzeczy wyłączeni zostali goście z zagranicy, chyba, że któryś z nich był polonofilem (niewykluczone) i polskiej muzyki filmowej słuchał już w kołysce, a film “Noce i Dnie” oglądał zamiast bajek Disneya. 😉

Sobotni poranek powitał nas piękną słoneczną pogodą. Po zejściu do restauracji hotelowej, nastąpiły kolejne serdeczne powitania i wymiana doświadczeń również z nocnych zajęć w podgrupach. 🙂 Pomimo zmęczenia widocznego na niektórych obliczach humory dopisywały i po zjedzeniu wyśmienitego śniadania i wypiciu podwójnej kawy udaliśmy się na miejsce zlotu, gdzie powitała nas ekipa rozdająca napoje “dodające skrzydeł” i łagodzące trudny kontakt z sobotnim porankiem. 😉

W międzyczasie Grey dzielnie wydawał fanty powitalne przybyłym na zlot prawie dwóm setkom gości. 🙂

Wśród gadżetów w zestawie podstawowym znaleźć można było: płytę Wacka “Atari adVenture”, napój o tajemniczym składzie wg receptury SillyVenture, kartę do głosowania na Compos, identyfikator (dwustronny 😉 ), zestaw krówkowy i świąteczną pocztówkę. Dodatkowo goście posiadający bilet “Strong Support” mogli liczyć na bombki świąteczne z logo Atari i co ciekawe także z logo Commodore. 🙂 Można było też nabyć wiele innych gadżetów między innymi kubeczki SillyVenture, szale, książki oraz koszulki okolicznościowe SillyVenture 2k22 Winter Edition z dedykacją od VP of Technology – Richarda Millera, jednego z twórców Atari Falcon:

Vis-a-vis sceny mieściło się pokaźne stoisko jednego ze sponsorów, firmy Retronics, która od kilu lat stara się przywracać w nowej odsłonie: programy, czasopisma, książki, sprzęt i gadżety związane z komputerami z lat 80- i 90-tych XX wieku. Na szczególną uwagę zasługują reedycje doskonale nam znanych czasopism rodzaju Bajtek, Top Secret, Kebab, czy IKS potraktowane nowoczesnymi, wspieranymi za pomocą algorytmów sieci neuronowych metodami obróbki obrazu i wydrukowane na dobrym papierze z użyciem nowoczesnych metod druku. Osiągają w ten sposób jakość, której oryginały nigdy nie miały okazji zaznać. 🙂

Cała sala została przybrana balonikami z logo Atari, a do dyspozycji gości była kawa, herbata oraz piwo, natomiast kuchnia serwowała bigos i zapiekanki, a zatem głodu i pragnienia raczej nikt tutaj nie zaznał. 🙂

W sobotnie popołudnie pojawił się gość specjalny, którego mieliśmy już okazję gościć na naszym blogu, a mianowicie jeden z najsławniejszych użytkowników Atari ST w Polsce, Lider zespołu Kombi, kompozytor i maestro instrumentów klawiszowych Pan Sławomir Łosowski.

W wywiadzie Pan Sławek opisał swoją pracę z Atari ST, jak to się stało, iż jego sprzęt jest pod stałą kontrolą techniczną fanów Atari oraz dlaczego pomimo upływu lat nadal korzysta z tego sprzętu. Nie obyło się też bez dyskusji technicznej dotyczącej sposobów na utrzymanie starego sprzętu elektronicznego w dobrej kondycji oraz pewnego magicznego płynu, który przywraca złącza do stanu niemalże idealnego. 🙂 Pan Sławek opowiedział także o sobie, miejscu gdzie komponuje, swojej filozofii tworzenia muzyki i o tym co go inspiruje. Dowiedzieliśmy się także, że po wydaniu płyty “Minerał Życia”, Pan Sławek pracuje nad nowymi aranżacjami hitów Kombi sprzed lat, które wkrótce usłyszymy na koncertach, a być może zostaną one także zebrane w postaci nowego albumu. 🙂 Po spotkaniu Pan Sławek podpisywał płyty i każdy chętny mógł zrobić sobie pamiątkową fotografię. Świetne spotkanie, Pan Sławek dał się poznać jako skromny, ale znający wartość swojej pracy muzyk i lider zespołu. Co ciekawe na bluzie Pana Sławka widać było jego grafikę, jest to prezent od jednej z firm produkujących odzież dla lekarzy stomatologów, której Lider zespołu Kombi użyczył swoich rysunków. Jeżeli więc następnym razem usiądziecie na fotelu stomatologicznym i na fartuchu Waszej lekarki zobaczycie rysunki Pana Sławka, nie będziecie już zaskoczeni, a uśmiech poszerzy jeszcze wywołane zawołaniem “szeroko buźkę” rozwarcie żuchwy ku dołowi. 😉 Tu oczywiście serdecznie pozdrawiam Ewę naszą wspaniałą stomatolożkę. 🙂

Kolejnym punktem programu był tort z okazji 30-tych urodzin Atari Falcon, z sylwetką tegoż komputera i nieodzownie również Richarda Millera, nota bene ciekawe kto zjadł Richarda. 😉

Następnym punktem programu był film dokumentalny obrazujący debiut Atari Falcon 030

i pozdrowienia od Richarda Millera ze słonecznej Kalifornii dla uczestników Silly Venture Winter Edition:

Po życzeniach od Richarda, nastąpiło przygotowanie do Compos, dobry czas na rozmowy i rozejrzenie się po sali. Jako pierwszy od razu przykuł moją uwagę komputer Atari 600XL z klasykiem RoadRace na stanowisku Retronics. Ileż to godzin spędziło się w dzieciństwie grając właśnie w tę grę i to dokładnie na takim komputerze z rozszerzoną pamięcią. 🙂

Oczywiście nie mogło zabraknąć Atari Falcon. 🙂

Przechodząc dalej zalazłem konsolę Atari 7800 z polskim multi-cartem Dragonfly.

Jak najbardziej zasłużone miejsce podczas spotkania przypadło joystick’om i klasykom, które za ich pomocą można było okiełznać. 🙂

Nie mogło też zabraknąć przedstawicieli młodego pokolenia. 🙂 Retro-gry nie miały tak bardzo rozbudowanej, jak to ma miejsce dzisiaj, grafiki, więc aby się wyróżniać musiały mieć to coś, co określano kiedyś jako “miodność”, a dzisiaj już raczej jako “grywalność”. Dzieci bez pudła potrafią to rozpoznać i docenić, niezależnie do jakiego pokolenia należą. 🙂

Oczywiście zlot nie byłby zlotem, gdyby nie było premier “Homebrew”. Jedną z nich był, rodzimej produkcji co widać także na planszach gry, nowy tytuł na Atari Jaguar reklamowany wielkim banerem wykonanym z podejrzanie znajomego materiału…ale może moje oczy już nie domagają… 😉

Chodzi tu o wielką światową premierę: “SuperPig” ! 😉

No cóż każda platforma sprzętowa ma swojego superbohatera, mieliśmy SuperMario, SuperFrog, no to mamy teraz SuperPig na Atari Jaguar. 🙂

Ze sprzętowych ciekawostek: pojawił się MiSTer, otwarty projekt umożliwiający odpalenie wielu platform retrokomputerowych i konsolowych na jednym, niewielkich rozmiarów sprzęcie,

oraz opracowana przez X-Angel’a płyta w rozmiarze ATX od Atari ST z oryginalnymi układami scalonymi z tej maszyny:

Przygotowania do Compos trwały dalej, atmosfera gęstniała od napięcia, bity ogrzewały procesory, a sala powoli wypełniała się.

Oczywiście nie mogło zabraknąć też czegoś dla fanów mundialu… 🙂

…a jeżeli ktoś miał ochotę to mógł zapozować przy SillyVenture’owej ściance. 🙂

Po kilku godzinach oczekiwania światło przygasło i nadszedł ten moment… Compoty wystartowały…

Zgłoszonych prac do konkursu w tym roku było rekordowo dużo bo aż 113. Po raz pierwszy pojawiła się też praca na konsolę Atari 5200. Oczywiście tradycyjnie prace dotyczyły grafiki, muzyki, dem, gier, intro oraz wszystkiego innego w kategorii ‘Wild’. Największe wrażenie robiły programy z ograniczeniem ilości użytej pamięci do niewyobrażalnie znikomej dzisiaj wartości 256B (tak dobrze przeczytaliście, bajtów nie KB, nie MB nie mówiąc o GB). To mniej więcej tyle pamięci komputera ile zajęły dwa poprzednie zdania; polecam dzisiejszym programistom taki challange na najbliższy hackaton. 😉 Głosować można było zarówno za pomocą papierowej vote’ki jak i wygodnej aplikacji web’owej. Część gości zdecydowała się z racji późnej pory udać na miejsce spoczynku i stamtąd za pomocą stream’u kontynuować głosowanie. Oczywiście w głosowaniu mogły też brać udział osoby z całego świata, gdyż stream sprawdzał się świetnie. Konkurs Compos zakończył się mniej więcej w środku nocy. 🙂 Prace konkursowe możecie ściągnąć tutaj.

Następnego dnia po zjedzeniu śniadania, spakowaniu się i zrobieniu check-out’u w hotelu, ciągnąc za sobą walizkę, udałem się ponownie ulicą Św.Barbary do Gedanusa, w którym powoli pojawiało się życie. Grey układał prezenty dla zwycięzców, a kolejni goście stawali w progu, sygnalizując solidnym przytupem, aby pozbyć się śniegu z butów, swoje nadejście. 🙂

Przygotowywane były także statuetki dla zwycięzców. 🙂

Aż wreszcie nadszedł moment ogłoszenia wyników.

Zwycięzcy poszczególnych kategorii po kolei pojawiali się na scenie, odbierając statuetki, prezenty i uścisk Greya. 😉 Oczywiście wszystko to nagradzane było burzą oklasków. 🙂 Ponieważ prac w tym roku było bardzo dużo, prezentację wyników ograniczę do oficjalnego dokumentu organizatorów zawartego w tym pliku: sv2k22_we_results

Gdy wszystkie wyniki zostały ogłoszone a nagrody rozdane, nastąpiły podziękowania dla osób wspierających, sponsorów i oczywiście uczestników. Szczególne podziękowania otrzymał Paskud, który przez kilka dni zapewniał profesjonalny stream z wydarzenia i przy widocznej na zdjęciu konsoli realizatorskiej spędził wiele godzin. Ogromne podziękowania należą się także Greyowi, jego Żonie i Synowi, którzy dwoili się i troili, aby wszystko wypadło dobrze, a patrząc na liczbę uczestników ilość zadań do wykonania była przeogromna. Na imprezie oprócz gości z Polski pojawiła się też rekordowa w swoim rozmiarze ekipa z Francji, oraz goście z Wielkiej Brytanii, Finlandii, Słowacji, Niemiec i Austrii. Generalnie na imprezie pojawiło się 187 osób, jak wynika z rejestru wydanych identyfikatorów. Jak zawsze słynna polska gościnność nie zawiodła. 🙂

Czas pożegnać się z gościnnym Gdańskiem, Św.Barbarą, która ewidentnie czuwała nad imprezą 🙂 i gdańskim Dworcem Głównym, który właśnie odzyskuje swój dawny blask. Pomimo fizycznego zmęczenia wszyscy wracaliśmy naładowani pozytywną energią, zdobytą wiedzą, a czasem zainspirowani do nowych wyzwań w świecie retrokomputerów. Świetna impreza i na pewno warto tu wrócić! 🙂 Fenomenem jest także to, iż wśród Atarowców, lub jak to określił Pan Sławek Łosowski “Atarystów”, pojawili się Commodorowcy, którym przewodził Steffan. Pomimo odwiecznej świętej wojny, nikt nie ucierpiał i nawet tradycyjna wymiana złośliwości była bardzo ograniczona. 😉 Grey, dobra robota i myślę że czas dla Ciebie na zasłużony świąteczny odpoczynek. 🙂

***

Kończąc życzę Wam Wesołych Świąt, mnóstwa prezentów pod choinką, pyszności na świątecznym stole oraz czasu dla siebie i bliskich. Warto też sięgnąć po dobrą lekturę lub dawno zapomniane hobby. 🙂 Lecę rozpakować opatrzony powitaniem przygotowanym przez mojego Syna dwa lata temu karton, rozplątywać kable i wieszać świąteczne iluminacje wokół domu. Trzymajcie się ciepło! 🙂

p.s. Szczególne podziękowania dla “Zwiadowców” z Wielkopolski za doskonałe towarzystwo i pomoc w przygotowaniu materiału zdjęciowego, bo nie sposób było być wszędzie! 🙂



Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.