MSX2 Philips VG-8235 trafia na warsztat i co z tego wynikło…
Październik w pełni. Pogoda wyraźnie pokazuje, że żartów już nie ma i zejścia poniżej zera w skali niejakiego Andersa Celsjusza nie są już niemożliwe. Przyroda coraz śmielej wchodzi w barwy jesieni pokrywając liście złotymi i czerwonymi barwami. Coraz szybciej zapada zmrok prezentując nierzadko festiwal barw, których nie powstydziłby się niejeden artysta. Wracając do p.Celsjusza (1701-1744) to urodził się on w Szwecji w mieście Uppsala. Poprzez badania empiryczne z termometrem rtęciowym udało mu się wyznaczyć dwa punkty, które pozwalały taki termometr wyskalować. Pierwszym punktem był punkt zamarzania wody. Drugim punktem była temperatura wrzenia wody, ale tu pojawił się problem ponieważ zależy ona od ciśnienia atmosferycznego. Przyjęto więc ciśnienie “normalne” na poziomie 1013 hPa. Obszar pomiędzy tymi dwoma punktami na skali termometrów został podzielony na 100 jednostek i co ciekawe “0” odpowiadało temperaturze wrzenia wody a “100” było przypisane do punktu zamarzania wody. Skala ta została oficjalnie zaprezentowana w kronikach Królewskiej Szwedzkiej Akademii Nauk w roku 1742. W późniejszym czasie skalę tę obrócono i nadano jej kształt taki, jaki znamy dziś. Drugą używaną kiedyś w krajach anglosaskich, a dzisiaj już tylko w USA, Kajmanach, Belize i Bahamach skalą jest skala Fahrenheita. Jej autor Daniel Gabriel Fahrenheit (1686-1736) urodził się w Gdańsku, skąd po śmierci rodziców wyjechał w 1701 roku do Holandii, gdzie w 1725 roku opracował własną skalę temperatury. Fahrenheit przyjął trzy punkty charakterystyczne swojej skali: 0ºF odpowiadało temperaturze zamarzania mieszaniny wody, lodu i salmiaku w proporcjach 1:1:1. (-17,78ºC). Drugim punktem była temperatura lodu i wody w równych proporcjach (32ºF), a trzecim temperatura ludzkiego ciała (96ºF). Później Fahrenheit dokonał jeszcze modyfikacji dodając punkt wrzenia wody (212ºF) a temperatura ludzkiego ciała została ustalona na poziomie 98,6ºF. Gdy odwiedzałem USA to pamiętam, że wszystko powyżej 100ºF oznaczało wielki upał. 🙂 Co w przyrodzie? Ptaki migrują ogromnymi kluczami do swych zimowisk. Sikorki namiętnie wyjadają już słonecznik z karmnika jedząc go dziennie mniej więcej połowę objętości tego co je pies w postaci swej psiej karmy. Jeżeli już o psie mówimy, to w przerwach od swej służby dozorowej oddaje się relaksowi ze swoją ulubioną zabawką. No cóż nie samą pracą pies żyje. 😉 Cienie w południe już wyraźnie swą długością wskazują na jesienny czas.
Czym dzisiaj się zajmiemy? Pamiętacie, iż odkryliśmy podejrzany stan kondensatorów w komputerze serii MSX2: Philips VG-8235? Czas wziąć go na warsztat. Szykujcie aromatyczną kawę, u mnie dzisiaj króluje litera “G” (nie mylić z pewnym punktem o podobnej nazwie 😉 ) czyli kawa z Gwatemali zakupiona w mojej ulubionej lokalnej palarni. Kawa gotowa? Kocyk do okrycia znajdzie się również? Kanapa lub fotel działa na Was siłą jaką Wy na nie działacie? Pamiętacie, która to zasada dynamiki Newtona? No dobra, podpowiem…trzecia 😉 A zatem startujemy!
***
Komputer czeka już na warsztacie więc wykręcamy z niego wszystkie wkręty mocujące i specjalnym narzędziem do otwierania zaczepów, wykonanym z miękkiego tworzywa, oddzielamy górną obudowę od dolnej.
Ponieważ nasz komputer jest bardzo czuły na wyładowania elektrostatyczne, które mogą go nawet uszkodzić, mocujemy na ręce specjalną opaskę.
Następny krok to ostrożne odłączenie taśm klawiatury:
Obudowa otwarta, na pewno te dwa kondensatory wyglądają podejrzanie, może to być co prawda klej, ale wymienimy wszystkie kondensatory elektrolityczne, tak aby uniknąć podobnych niespodzianek w przyszłości.
W kolejnym kroku wymontujemy płytkę Encoder’a:
Po wyjęciu kilku wkrętów odłączamy Encoder od płyty:
Następnie wypinamy taśmę stacji dyskietek 3,5″:
Teraz możemy wymontować wspomnianą stację:
Stacja zdemontowana i widać mocne zakurzenie płyty głównej:
Rozłączamy zasilacz od płyty głównej:
W następnym kroku przedmuchujemy płytę sprężonym powietrzem i wykręcamy wkręty ją mocujące:
Płyta główna wymontowana:
Kolejny element mogący swoim wyciekiem uszkodzić płytę główną to akumulator niklowo-kadmowy (Ni-Cd) podtrzymujący zegar czasu rzeczywistego. Wylutujmy go na wszelki wypadek:
Pomiary napięcia na akumulatorze ujawniają jego całkowite zużycie. Mamy dwie opcje: pozostawiamy płytę bez akumulatora (nie będzie utrzymywał czasu rzeczywistego po wyłączeniu) lub wymieniamy go na nowy. Wybieramy tę drugą opcję i kupujemy 2 nowoczesne cele niklowo-matalowo-wodorkowe (Ni-MH), produkcji niemieckiej Varty o takiej samej pojemności, a mianowicie 250mAh.
Ponieważ czas oczekiwania na wykonanie pakietowania to aż 3 tygodnie, więc sami wykonamy pakiet. Potrzebujemy do tego rękawa termokurczliwego do pakietowania akumulatorów:
Umieszczamy celę w przyciętym rękawie i podgrzewamy nagrzewnicą (HotAir’em)
Po zaciśnięciu rękawów mamy gotowe dwie cele do wykonania pakietu, które łączymy szeregowo za pomocą przylutowania elastycznej taśmy miedzianej (po uprzednim posmarowaniu miejsc lutowania topnikiem w żelu firmy Termopasty):
Następny krok to rozebranie starego pakietu i wymontowanie nóżek do montażu na płycie głównej:
Spajamy cele razem za pomocą przezroczystej taśmy samoprzylepnej i przylutowujemy nóżki do zewnętrznych elektrod zachowując rozstaw nóżek i odległości między nimi odpowiadające oryginalnemu pakietowi:
W następnym kroku zakładamy zewnętrzny rękaw pakietu i obkurczamy go nagrzewnicą:
Gotowy pakiet podłączamy do mojej niezawodnej, używanej przy modelach latających, mikroprocesorowej ładowarki do akumulatorów i uruchamiamy program rozładowujący a następnie ładujący pakiet prądem 0,3A (odpowiadającym jednej znamionowej pojemności pakietu tzw. 1C). Chodzi tu o to, aby wykonać cykl pełnego ładowania i rozładowania, odpowiednio “formując” cele.
Pakiet gotowy:
Czas zabrać się za płytę główną, gdzie czeka nas wylutowanie wszystkich kondensatorów. Zajmijmy się jednak najpierw tymi podejrzanymi (klej lub rozlanie):
Za pomocą rozlutownicy pozbywamy się ich:
Niestety, jeżeli to co zostało na płycie to rzeczywiście rozlany elektrolit a nie klej, to nie możemy go tak zostawić, bo nie jest on obojętny chemicznie i może doprowadzić do korozji płytki drukowanej.
Najlepszą metodą pozbycia się jego jest zastosowanie zdemineralizowanej wody, którą przemywamy miejsce wycieku. Niestety alkohol izopropylowy nie jest tu odpowiednim środkiem, gdyż wykazuje on małą aktywność w przypadku elektrolitu, który to praktycznie nie rozpuszcza się w nim.
Podejrzana substancja usunięta. 🙂
Czas spisać kondensatory i wybrać się do kultowego lokalnego sklepu elektronicznego, gdzie pomimo małej powierzchni dostać można niemalże wszystko. 🙂 I tym razem pomimo długiej listy wszystko było dostępne od ręki, elegancko zapakowane i nie obyło się bez pogawędki ze Sprzedawcą. Serdeczne pozdrowienia dla Właściela sklepu i Personelu. Kondensatory mamy już kupione, czas zatem zabrać się za ich wymianę. Trzeba będzie wylutować stare i zastąpić je nowymi, zwracając uwagę na polaryzację, której nieodpowiednie podanie może być przyczyną wystrzelenia kondensatora na orbitę okołoziemską, dlatego warto na to zwrócić uwagę. 😉
Zaczynamy od Encoder’a mocując go do obrotowego uchwytu. Po wylutowaniu starych montujemy nowe kondensatory:
Następnie miejsca lutowania oczyszczamy alkoholem izopropylowym:
Kolejny krok to przedmuchanie płytki sprężonym powietrzem i wyczyszczenie złącz Kontaktem “U”.
Encoder gotowy. 🙂
Przejdźmy teraz do płyty głównej, ale najpierw ją wyczyśćmy, pierwszy krok to sprężone powietrze:
W kolejnym etapie z odsieczą przychodzi alkohol izopropylowy, który doskonale czyści radiator procesora video Yamaha V9938 i wszelkie zakamarki płyty:
Nie zaszkodzi też oczyścić styki Kontaktem “U”:
Przechodzimy do wlutowania nowych kondensatorów:
Operacja zakończona. 🙂 Płyta lśni jak nowa!
Czas wlutować nowy, świeżo-naładowany akumulator zegara czasu rzeczywistego:
Czas też zabrać się za zasilacz, który musimy najpierw wymontować, na szczęście łatwo go rozłączyć i nie ma potrzeby demontowania ciężkiego transformatora:
Wylutowujemy stare kondensatory:
Przylutowyjemy nowe, a miejsca lutowania oczyszczamy alkoholem izopropylowym:
Po oczyszczeniu sprężonym powietrzem i wyczyszczeniu alkoholem zasilacz jest gotowy:
Zajmijmy się teraz stacją dyskietek, która niestety nie działa. Po otwarciu obudowy wszystko staje się jasne. Widać tylko resztki paska przekazującego moment obrotowy z silnika głównego.
Część paska jest także przykleja do dużego koła przekładni.
Zamawiamy nowy pasek w przepięknej stolicy Hiszpanii, który przychodzi bardzo szybko:
Trzeba teraz wyczyścić koło przekładni z resztek gumy po starym pasku. Wszystko to zamieniło się z biegiem czasu w czarną kleistą masę:
Koło lśni po tej operacji czystością:
Po wyczyszczeniu stacji alkoholem izopropylowym, montujemy nowy pasek, który pasuje idealnie:
Zamykamy obudowę i stacja gotowa! 🙂
Teraz zabieramy się do wyczyszczenia obudowy, tu najlepiej sprawdza się domowy płyn do mycia szyb:
Czas zabrać się do montażu elementów z powrotem do komputera, tu jak zawsze pomocne są zdjęcia, dlatego jeżeli rozbieracie sprzęt zawsze róbcie zdjęcia, potem wiadomo jak go złożyć. 🙂 Zaufanie tylko własnej pamięci bardzo często prowadzi do nie najlepszych wyników, gdzie okazuje się, iż została jakaś “śrubka” i wszystko trzeba ponownie rozkręcać. 😉 Montaż zaczynamy od zasilacza:
Następnie przykręcamy płytę główną. Uwaga na ewentualne zwarcia, bo na płycie bije już serce zegara czasu rzeczywistego. 😉
Przy okazji warto zwrócić uwagę na pewien układ scalony o oznaczeniu Yamaha S3527. To poza procesorem i procesorem video serce naszego komputera. Układ ten, nazywany MSX-System integruje w sobie między innymi następujące elementy:
- układ dźwięku PSG
- układ sterowania peryferiami: PPI (ang. Programmable Peripheral Interface) odpowiedzialny za sloty, klawiaturę i magnetofon.
- kontroler drukarki, joysticków etc.
- kontroler pamięci.
Układ wykonany jest w montażu powierzchniowym i dumnie ukazuje aż trzy loga: MSX, Yamaha i Microsoft. 🙂
Po zamontowaniu płyty głównej przystępujemy do montażu stacji dyskietek:
W kolejnym kroku montujemy Encoder:
Czas zająć się klawiaturą, która od początku wykazywała problem z klawiszem spacji, który nie zawsze unosił się po wciśnięciu.
Rozkręcamy klawiaturę:
Po rozebraniu widać ile kurzu i brudu zgromadziło się w niej. Widać także bezsprężynkową konstrukcję opartą na gumowych amortyzatorach.
Po oddzieleniu klawiszy całość ląduje w wannie i uzyskuje nieskazitelną czystość podczas kąpieli w roztworze mydła. Oczywiście nie zaszkodzi tu użycie delikatnej szczoteczki do zębów. 🙂
Następnie całość zostawiamy na kilka godzin, aby wszystko dobrze wyschło.
W międzyczasie gotujemy zupę z gumowych amortyzatorów. 😉 Podobnie jak w przypadku klawiszy używamy roztworu mydła. Tu także czekamy kilka godzin aby wszystko dobrze wyschło. W kolejnym kroku odkurzamy i czyścimy płynem do mycia szyb folię klawiatury. Po wyschnięciu i ponownym zamontowaniu klawiszy możemy przejść do rozwiązania problemu z klawiszem spacji. Nie wiem czy to błąd producenta, czy też ktoś je wymontował, ale zdecydowanie brakuje w klawiszu spacji sprężynek. Sam amortyzator i to do tego jeden, nie jest w stanie unieść klawisza. Zamawiamy zatem na serwisie aukcyjnym dwie pochodzące z Commodore Amiga sprężynki, które idealnie pasują do naszego komputera:
Czas teraz założyć amortyzatory gumowe:
Następnie możemy już złożyć klawiaturę:
Zabieramy się także za czyszczenie górnej części obudowy:
Nie zapominamy jednak o jej zakamarkach:
Zanim złożymy komputer warto jeszcze białym smarem silikonowym przesmarować zaczepy dla trzech pozycji klawiatury:
Teraz możemy przykręcić klawiaturę do górnej obudowy i całość zmontować razem:
Po skręceniu komputer pokrywamy jeszcze dla odświeżenia i zabezpieczenia przed działaniem UV Protectant’em Mat firmy K2. Po przeschnięciu całość polerujemy szmatką z mikrofibry. Tę samą operację przeprowadzamy także na pozostałych częściach obudowy. Widać iż komputer posiada przetarcia charakterystycznego dla sprzętu Philipsa srebrnego koloru, ale do tego tematu wrócimy może w przyszłości. Na tę chwilę komputer lśni czystością i jest gotowy do testów:
Podłączamy naszego MSX’a do zasilania a także do telewizora za pomocą przewodu SCART. Maszyna startuje bez problemu, pokazując bardzo ładny i stabilny obraz:
Sprawdźmy teraz czy zadziała stacja dyskietek. W tym celu umieszczamy w napędzie dyskietkę 3,5″ i wpisujemy komendę, która ją sformatuje. Formatowanie startuje, dioda na samym napędzie jak i na obudowie sygnalizuję pracę napędu. Formatowanie kończy się sukcesem. Wygląda na to, iż stacja pracuje prawidłowo i jej czyszczenie oraz wymiana paska przekładni przyniosły zamierzony efekt.
Sprawdźmy również działanie akumulatora zegara czasu rzeczywistego. W tym celu ustawmy najpierw czas systemowy komendami SET TIME i SET DATE. Następnie wyłączamy komputer.
Po jego ponownym uruchomieniu zegar powinien utrzymywać aktualny czas. Odczytując datę i czas komendami GET DATE i GET TIME potwierdzamy, iż zarówno nasz ręcznie wykonany akumulator jak i zegar działają prawidłowo! 🙂
Na koniec mały test układu dźwiękowego, graficznego, slotu kartridża i..portu Joystick’a… 😉 Uruchamiamy wydaną w 1987 roku przez Konami rozbudowaną komnatówkę: “The treasure of Usas”. 🙂
Wszystko działa i niestety autor znowu został pochłonięty… 😉 Na szczęście nie do końca, bo przecież jeszcze zakończenie musi napisać, no i pewną ważną rzecz ogłosić. 🙂 Zacznijmy od tej ważnej rzeczy a mianowicie:
Rozstrzygnięcie konkursu urodzinowego
W poprzednim wpisie na blogu padło pytanie konkursowe: ile wpisów pojawiło się w ciągu pierwszego roku jego istnienia? Prawidłowe odpowiedzi były przysyłane w różnych systemach liczbowych i co ciekawe wszystkie te odpowiedzi są prawidłowe. 🙂
- HEX: 30
- BIN: 110000
- DEC: 48
Ale, że nagroda jest jedna, to ręka mojego Syna zamieszała w miseczce z karteczkami opatrzonymi nazwiskami autorów prawidłowych odpowiedzi i wylosowała jedną…miło mi ogłosić, iż zwycięzcą jest: Michał O., który otrzyma nagrodę w postaci biografii Sławomira Łosowskiego, prekursora zastosowania Commodore C64 jako sekwencera muzycznego i lidera zespołu KOMBI. Michale serdecznie gratuluję, umówimy się w jaki sposób zostanie przekazana nagroda. 🙂
***
Czas kończyć dzisiejszy wpis, którego obszerny temat mam nadzieję Was nie zmęczył. Komputer MSX2 został wyczyszczony, wymienione zostały wszystkie kondensatory elektrolityczne, naprawiony został niedomagający klawisz spacji i stacja dyskietek oraz wymianie poddany został wewnętrzny akumulator podtrzymujący zegar czasu rzeczywistego. Komputer działa i ma przed sobą miejmy nadzieję jeszcze lata w zdrowiu, którego także Wam życzę bo czas jesienny infekcjom sprzyja, a najlepszą metodą na podniesienie odporności są jesienne spacery no i ciasto drożdżowe ze śliwkami, które dzisiaj zrobiłem i które najlepiej leczy nasze obolałe z powodu jesiennej aury dusze. 🙂 Trzymajcie się ciepło! 🙂