Amstrad,  Warsztat

Amstrad CPC 6128 – nowy komputer dołącza do kolekcji

Nareszcie dotarł ostatni z brakujących komputerów w kolekcji: Amstard CPC 6128. Zobaczmy co mu dolega i przywróćmy do stanu sprzed lat.

Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda ok, komputer jest w stanie dobrym, brakuje jednak zasilacza, a raczej monitora, z którego ten komputer był zasilany. I tu ciekawostka, sam komputer jest zasilany napięciem 5V DC (oznaczenie prądu stałego ang. Direct Current) a stacja dysków potrzebuje dodatkowo napięcia 12V DC.  Co ciekawe nie jest to stacja dysków 3.5” a 3”, dzisiaj już praktycznie zapomniana. I tu dodatkowe zaskoczenie, potrzebne są 2 kable zasilające: wchodzący do gniazda w komputerze “Jack DC” 2.1mm/5.5mm o długości 9.5mm do zasilania 5V i zamontowany w komputerze w postaci wychodzącego kabla tego samego typu wtyk do podłączenia do monitora aby zasilić stację napięciem 12V. Dzięki takiemu rozwiązaniu producent wyeliminował możliwość pomylenia kabli i podania niewłaściwych napięć, po którym można byłoby już tylko szukać serwisu:)

Niestety nie posiadając oryginalnego monitora (a były dwa: kolorowy GTM640 i monochromatyczny GT65) nie pozostaje mi nic innego jak poszukać osobnego zasilacza, na szczęście tu pomogło Allegro i zasilacz został zamówiony.

Komputer ma 3 złącza krawędziowe z tyłu: (od lewej) gniazdo dodatkowej stacji dysków, gniazdo rozszerzeń i gniazdo drukarki. Co ciekawe sprzedawany w Republice Federalnej Niemiec będący tą samą konstrukcją Schneider CPC 6128 nie miał złącz krawędziowych a gniazda Centronics. Na rynku niemieckim takie rozwiązanie jak wyprowadzenie gołej krawędzi płyty głównej (stąd nazwa: złącze krawędziowe) było nie do pomyślenia – Ordnung muss sein! Dodatkowo, niemiecki brat był ekranowany aby sprostać bardziej restrykcyjnym przepisom emisji elektromagnetycznej niż w Wielkiej Brytanii. Sygnał wizyjny (RGB) jest wyprowadzony gniazdem DIN 6, dodatkowo po lewej stronie znajduje się gniazdo wyjścia dzwięku stereo (jack 3,5mm), gniazdo Joysticka w standardzie CPC i gniazdo do podłączenia magnetofonu. Tak, tak droga Młodzieży kiedyś najtańszym nośnikiem pamięci masowej była taśma magnetofonowa. Jak widać zestaw gniazd jest dosyć bogaty a całości dopełnia doskonała klawiatura z osobnym blokiem numerycznym i co ciekawe z klawiszemi “Enter” i “Return”, od przybytku głowa nie boli:).

Weźmy komputer na warsztat i zobaczmy co pokaże nam wnętrze Amstrada. Po odkręceniu kilku wkrętów i ostrożnym otwarciu obudowy (uwaga na dwie taśmy łączące klawiaturę z resztą komputera) oczom naszym ukazuje się niewielka w stosunku do obudowy płyta główna, stacja dysków i zabezpieczona od spodu blachą klawiatura. Bliższe oględziny wykazują: zaśniedziałe styki złącz krawędziowych, zabrudzenia płyty głównej, wygiętą blachę klawiatury (ciekawe jak to się stało) i uszkodzone gniazdo wkrętu w dość newralgicznym miejscu tj. przy dosyć ciężkiej stacji dysków.  Reszta elementów wygląda dobrze, nie widać napuchniętych kondensatorów czy skorodowanych elementów. Optycznie nie jest źle. Trzeba zatem wziąć się za naprawy blachy i obudowy oraz wyczyścić elektronikę, ale o tym to już w następnym wpisie na blogu.

 

3 komentarze

  • Michał

    Bardzo lekko i ciekawie napisane. Aż chce się czytać i czekam na więcej.
    Gratuluję ciekawego hobby i umiejętności zainteresowania czytelników.

  • admin

    Dziękuję bardzo za pozytywny komentarz będący dla mnie dodatkową motywacją do dalszej pracy, więcej o Amstradzie już w ten weekend!

  • Ewa i Piotr zza rogu

    Sir Amstrad był (jak widzę na Twoich zdjęciach) typowym przedstawicielem swojej epoki: układy w podstawkach, rezystory widoczne gołym okiem, gama kolorów w kondensatorach i silniki jak w kolejce PIKO. Wszystko można było zrobić ze wszystkiego, potrzeba było tylko wiedzy, fantazji i czasu. Dziś jak spłonie fabryka w Malezji to cały świat w jakiejś dziedzinie staje bo okazuje się, że produkowała nieosiągalny w innym miejscu planety “kryptonit”.
    Dzięki temu, że wszystko było proste od podstawówki przedstawiciele płci męskiej próbowali swoich sił w elektronice. Każdy coś rozbierał i składał. Ty Robercie należałeś widocznie do grupy której po złożeniu rozebrany sprzęt wciąż działał, ja zwykle rozbierając sprzęt powoli przekierowywałem go na ostatnią podróż … do zsypu (dla pokolenia nie znającego słowa “zsyp” tłumaczę, że był to wynalazek na miarę akweduktu przekierowujący śmieci z domowego kosza na 10ym piętrze do śmietnika na parterze).
    Gratuluję nie tylko faktu, że rozebrany Amstrad wciąż działa ale również tego, że ująłeś to w Sienkiewiczowskim opisie..
    P

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.