Silly Venture 2024 Winter Edition – relacja…
Nastały najkrótsze dni w roku, które przyniosły nam nadzieję i piękny świąteczny czas. Pogoda na przemian raczy nas śniegiem i deszczem, a że temperatury w okolicach zera to mamy wilgoć, taką jak w Londynie, który miałem okazję odwiedzić trzy tygodnie temu i cieszyć się przedświąteczną atmosferą tego pięknego miasta, jego kolorowo przystrojonymi domami, przytulnymi świątecznymi ryneczkami i ulicami ubranymi w piękne iluminacje. Przy okazji mogłem porównać je z tymi w Gdańsku, gdzie cztery tygodnie temu wybrałem się w podróż na jeden z największych zlotów demoscenowych poświęconych komputerom Atari, a mianowicie Silly Venture 2024 Winter Edition. Aby tego było mało to właśnie z okolic Londynu przybył na nią Adam Gilmore, legendarny twórca muzyki komputerowej, którego utwory usłyszeć można w takich hitach jak Draconus, Zybex czy Blinkys Scary School. Tym razem na miejsce zlotu wybrany został piękny budynek Filharmonii Bałtyckiej, posadowiony na jednej z siedmiu gdańskich wysp – Ołowiance. Wyspa ta powstała na mieliznach Motławy i zajmuje obszar 4,7ha. Jej nazwa – oryginalnie Ołowiany Dwór (niem. Bleihoff) pochodzi od powstałych na niej w 1597 roku składów ołowiu. Wyspa ta początkowo była terenem gospodarczym zwanym Szafarnią dla zamku krzyżackiego w Gdańsku.
Skąd wzięli się Rycerze Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Gdańsku i dlaczego ich zamku dzisiaj nie widzimy? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie, chociaż nie da się tego zrobić w jednym zdaniu, bo Gdańsk jest miejscem nader ciekawym, a historia zamku splata dzieje Pomorza, Królestwa Polskiego, Księstwa Rugii, Czech a nawet Królestwa Danii. Zacznijmy zatem od początku. W roku 1301 pretensje do Gdańska zaczął zgłaszać Książę Rugii Wisław II i postanowił zaatakować Gdańsk. Będący Królem Polski i Czech Wacław II z dynastii Przemyślidów zwrócił się o pomoc do Zakonu Krzyżackiego, który odparł atak i wycofał się z powrotem na swoje ziemie. Wiązało się to jednak z zapłatą jaką oczekiwał za swoje usługi i ten dług trzeba było spłacić, a była to ogromna kwota 2.000 grzywien. Z obiecanej pomocy nie wywiązał się Książę Sandomierski
Władysław Łokietek, gdyż środków takich nie posiadał. Pomocy proczeskiemu stronnictwu, zgromadzonemu wokół rodu Święców, zgodził się udzielić margrabia brandenburski Otto IV.
Reakcje w Gdańsku były na ten pomysł mieszane, ale Święcowie przekonali mieszczan, że lepiej porozumieć się z Brandenburgią niż szukać pomocy u Łokietka, któremu zarzucano faworyzowanie obcych kupców w Gdańsku. I tak w sierpniu 1308 roku wojska brandenburskie zbliżyły się do Gdańska i we wrześniu zajęły częściowo miasto. Dalej broniła się jednak załoga grodu gdańskiego pod przywództwem stronnika Łokietka a mianowicie sędziego Boguszy. Łokietek zajęty był w tym czasie sprawami na południu Polski i w Rusi Czerwonej i nie był w stanie przyjść z pomocą. Bogusza zwrócił się zatem o nią do Zakonu Krzyżackiego, który miał zająć miasto i po roku po rozliczeniach je opuścić. Łokietek wprowadził jednak do umowy poprawkę, że Krzyżacy dostaną tylko połowę grodu, a na podgrodziu będą stacjonowały wojska polskie.
Po przybyciu wojsk krzyżackich pod Gdańsk doszło do sporu o umowę i Bogusza zgodził się przyjąć ją na warunkach początkowych i wraz z polską załogą opuścił miasto. W nocy z 12 na 13 listopada 1308 roku Krzyżacy zdobyli Gdańsk, ale niestety w trakcie walk i po nich urządzili rzeź obrońcom związanym ze stronnictwem Święców i mieszkańcom Gdańska. Szacuje się, że zginęło od 500 do 1000 osób. Pozostali mieszkańcy zostali zmuszeni do rozebrania resztek miasta i jego opuszczenia. Działanie to miało na celu zmniejszenie roli Gdańska, gdyż zagrażał on interesom innych krzyżackich miast, między innymi Elblągowi. Miasto odrodziło się dopiero w latach 20-tych XIV wieku na terenie dzisiejszego Głównego Miasta. Krzyżacy w 1338 roku rozpoczęli prace nad budową ceglanego zamku, aby zastąpić nim wykorzystywane od 1308 roku zabudowania dawnego grodu władców polskich i książąt gdańskich.
Co ciekawe już od 1396 roku na wyspę Ołowiankę kursował prom, który działał aż do drugiej połowy XIX wieku. A jakie były dalsze losy zamku? Niezadowolone z krzyżackiej władzy Stany Pruskie i Tajna Rada Związku Pruskiego podjęły decyzję o wypowiedzeniu 4 lutego 1454 roku posłuszeństwa władzy krzyżackiej i poddaniu się Polsce. Wybuchła Wojna Trzynastoletnia.
Kilka dni później doszło do zajęcia zamków krzyżackich w trzech najważniejszych miastach Zakonu Krzyżackiego a mianowicie w Gdańsku, Toruniu i Elblągu. Mieszkańcy tak mieli już dość władzy krzyżackiej, że owe zamki rozebrali lub zniszczyli. 6 marca do wojny przystąpiła strona polska, a król Kazimierz Jagiellończyk ogłosił akt przyłączenia Prus i Pomorza Gdańskiego do Polski. Na mocy zawartego 19 października 1466 II Pokoju Toruńskiego każdy nowo wybrany wielki mistrz Zakonu Krzyżackiego jako książę Królestwa Polskiego miał obowiązek złożyć hołd lenny królowi Polski, nie później niż w czasie 6 miesięcy od objęcia władzy.
Po Wojnie Trzynastoletniej Gdańsk otrzymał od Kazimierza Jagiellończyka szereg przywilejów. Polski król przekazał miastu: czynsze pobierane do tej pory przez Krzyżaków, ich młyny w obrębie Starego i Młodego Miasta, osadę rybacką Osiek, tereny byłego zamku krzyżackiego i spichrze należące do zakonu oraz liczne posiadłości ziemskie na Mierzei Wiślanej i Żuławach. Gdańska Rada Miejska mogła nakładać podatki i podejmować samodzielnie uchwały, zniesiono rozbicie aglomeracji miejskiej,
łącząc Główne Miasto ze Starym Miastem, Osiekiem i Młodym Miastem, przekazano Radzie Miejskiej prawo obsadzania wszystkich miejskich urzędów kościelnych i świeckich, z wyjątkiem godności proboszcza w kościele Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Dodatkowo król zobowiązał się do rezygnacji z wybudowania zamku czy miasta w odległości 5 mil od Gdańska, oddawał miastu mennicę ze wszystkimi dochodami, z zastrzeżeniem wybijania monet z portretem i imieniem królewskim oraz zarząd nad wybrzeżem morskim Prus bez prawa samowolnego nakładania ceł. Zapewniał także całkowitą swobodę w dostarczaniu towarów z Polski, Litwy i Prus bezpośrednio do Gdańska, bez konieczności składowania w innych miastach. Rada Miejska miała także wyłączność decyzji w zezwoleniu na prowadzenie handlu przez obcych i przyznawanie prawa osiedlania się w mieście kupców innych narodowości. Król zezwalał także Radzie Miejskiej na wyciskanie miejskich pieczęci w czerwonym wosku, czyli kolorze właściwym dla kancelarii monarchów, oraz dodał do herbu miasta koronę. Co ciekawe kolor tła dzisiejszego godła Gdańska odzwierciedla właśnie przywilej nadany przez Kazimierza Jagiellończyka związany z czerwoną pieczęcią. Co dzisiaj zostało z zamku krzyżackiego? Niewiele, z Ołowianki widać to najlepiej, mamy niewielki fragment muru przytulony do pobliskich kamienic oraz Basztę Łabędź, która jednak nie jest oryginalną krzyżacką, gdyż została wybudowana przez Gdańszczan w czasie Wojny Trzynastoletniej na fundamentach podobnej krzyżackiej, zmieniono jednak tutaj kierunek ostrzału, jaki można było prowadzić z nowej baszty.
Jeżeli chodzi o inne pozostałości to elementy zburzonego zamku wykorzystano przy budowie Dworu Artusa i gdańskiego Żurawia.
Co do samej Ołowianki to w połowie XVII wieku stało już na niej 7 spichrzy. W 1595 roku przekopano Kanał na Stępce oddzielając Ołowiankę od pozostałej części Szafarni i tworząc w ten sposób wyspę. Przeniosino też tu Cieślarnię. W XIX wieku funkcja wyspy została zmieniona, wybudowano tu aleję spacerową, a Ołowiany Dwór posłużył jako magazyn klepek do beczek, natomiast budynek wagi został zamieniony w spichlerz. Pod koniec XIX wieku umiejscowiono tu przepompownię ścieków i elektrownię, która zakończyła działalność dopiero w 1996 roku. W roku 1945 zabudowa wyspy uległa poważnym zniszczeniom. Po wojnie odbudowano spichrze: Panna, Oliwski, Miedź, Wielka i Mała Dąbrowa, które obecnie stanowią kompleks Narodowego Muzeum Morskiego wraz ze stojącym przy nich parowcu “Sołdek”. Budynki elektrowni natomiast przekazano w 1998 roku Polskiej Filharmonii Bałtyckiej, która dostosowała je do własnych potrzeb i zainstalowała sprowadzone z Lozanny organy. Aby całą historię tego miejsca zamknąć klamrą w 2017 roku Ołowiankę połączono zwodzoną kładką z terenem dawnego Zamku Krzyżackiego (Zamczyskiem). 🙂 Przekonajmy się na miejscu, jak ten obszar dzisiaj wygląda. Czas wyruszyć do Gdańska, ale zanim to zrobimy tradycyjnie krótka informacja, co dzieje się w ogrodzie. 🙂
Huśtawka temperaturowa w pełni, wczoraj wielka śnieżyca a dzisiaj odwilż. Ptasia stołówka działa pełną parą, ogród opanowany jest przez sikory i kosy. Te ostatnie dodatkowo dostały połówki jabłek, którymi zajadają się ze smakiem. Pies dnie spędza w ogrodzie a noce w domu, gdzie przy kominku suszy swoje futro i wyciągając długie łapy w kierunku palących się polan grzeje się z lubością aż do szpiku kości.
Pędzę pakować walizkę, a Wy Drogie Czytelniczki i Czytelnicy przygotujcie sobie filiżankę doskonałej kawy i przyjmijcie wygodną pozycję na kanapie z ciepłym kocem na podorędziu. Gotowi? To wyruszamy do gościnnego Gdańska! 🙂
***
Walizka spakowana, zapas kawy w kubeczku termicznym jest, możemy zatem ruszać na dworzec kolejowy. Jak zawsze koleje zafundowały niespodziankę w postaci informacji o opóźnieniu, po czym okazało się, że pociąg stoi już na peronie i czeka na podróżnych. Gdybym posłuchał zapowiedzi kolejowych Silly Venture oglądałbym najpewniej na kanapie w domu. 🙂 Wskoczyłem szybko do wagonu gdzie upewniłem się, że pociąg na pewno jedzie w kierunku Białegostoku. Wszystko się zgadzało, wagon – prawidłowy, miejsce przy oknie – jest i po chwili pociąg ruszył w kierunku mostu na Odrze, aby dalej pokierować się na północny wschód. Podróż odbywała się bezproblemowo aż do Słupska, gdzie pasażerowie zostali poproszeni o zabranie walizek i dalej na trasie Słupsk-Lębork mieli okazję zaznać uroków zastępczego transportu drogowego. Niestety piątkowe popołudnie obfitowało w korki na drogach i podróż dosyć znacząco się wydłużyła. Do Gdańska przybyłem ze sporym opóźnieniem. Wziąwszy taksówkę dotarłem do miejsca gdzie miałem zamówiony nocleg. Pogoda w Gdańsku była podobna jak w Szczecinie, temperatura kilka stopni powyżej zera i duża wilgotność. Odświeżyłem się i wyruszyłem ulicami Gdańska do miejsca, gdzie tradycyjnie już od wielu lat załoga Silly Venture spotykała się w piątkowe grudniowe popołudnie… Po drodze przechodząc obok Fontanny Neptuna natknąłem się na pięknie ubraną miejską choinkę. 🙂
Idąc dalej napotkałem świetlny tramwaj linii 8, która w okresie 1883-1959 biegła ulicami: Długą i Długim Targiem (dzisiaj najsłynniejszy gdański deptak) łącząc Wrzeszcz z Dolnym Miastem. Koniec przebiegu starej trasy “ósemki” nastąpił w momencie otwarcia trasy W-Z, gdyż właśnie na nią przeniesiono linię nr 8 i zdemontowano trakcję elektryczną na ulicach Długiej i Długim Targu.
Drepcząc dalej gdańskim deptakiem na brzegu Starej Motławy zobaczyłem mój pierwszy cel dzisiejszej wędrówki, a mianowicie klub “Miasto Aniołów”.
Jak co roku jasno oświetlony chodnik nie pozostawiał wątpliwości, w którym momencie należy zboczyć z drogi, aby dostać się do klubu, gdzie wśród doskonałej muzyki komputerowej spotkać miała się retrokomputerowa brać spod znaku Atari i nie tylko. 🙂
Już na drzwiach mogłem zapoznać się kim jest koncertujący dzisiaj maestro muzyki chiptune, a był nim gwEm (Gareth Morris)/YM Rockerz z Londynu.
Klub, wypełniony po brzegi gośćmi Silly Venture, falował w rytm muzyki Garetha, który dawał pokaz muzyczny najwyższej próby.
Po koncercie ulicami Gdańska przeszliśmy na wyspę Ołowiankę, gdzie w jednej z kameralnych sal Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina odbywało się tegoroczne Silly Venture – Winter Edition.
Po wejściu do środka zauważyłem na posterunku Natana, który witał gości i informował kiedy odbędzie się oficjalny check-in.
Powiesiłem kurtkę w zaaranżowanej na korytarzu szatni i wszedłem do przytulnej sali, gdzie od razu zobaczyłem Mq, który natychmiast złożył mi propozycję nie do odrzucenia a mianowicie zakup najnowszej gry dla Atari i możliwość uzyskania na jej opakowaniu autografów obecnych na zlocie: autora gry – Amaroka oraz autora jej muzyki – Adama Gilmore’a. 🙂
Drugą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy było znacznych rozmiarów stoisko Retronics, gdzie można było nabyć zarówno gry, odnowione wersje magazynów komputerowych, jak i akcesoria do retrokomputerów. Od lat Retronics wspiera rodzime imprezy demoscenowe i chwała im za to! 🙂
Sala okazała się być przytulną i szczelnie wypełnioną gośćmi, gdyż frekwencja w tym roku zdecydowanie dopisała i samych odwiedzających było wg danych organizatora ponad 200.
Nadszedł moment kluczowy, czyli Grey zasiadł na stanowisku i rozpoczął się oficjalny check-in, nieodmienny znak, że impreza się rozpoczęła. Poważna mina Greya od razu spowodowała zdyscyplinowanie w kolejce, w której ucichły wszelkie spory w stylu “Pan tu nie stał!”, “Jaki masz numerek seryjny Atari?”, “Czy ja mam dużą rodzinę? Ależ tak!”. 😉
W tym roku oprócz identyfikatora (dwustronnego 😉 )
każdy uczestnik w “pakiecie podstawowym” otrzymał, piękny kalendarz, materiały z niemieckiego klubu ABBUC, gadżety związane z Gdańskiem, a dodatkowo można było jeszcze tradycyjnie nabyć okolicznościową koszulkę w każdym kolorze pod warunkiem że będzie on czarny. 😉
Oczywiście nie mogło zabraknąć kultowych SillyVenture’owych krówek, tym razem w stylu Zeppelin Games! 🙂
W międzyczasie na sali ruszyła pierwsza prezentacja w ramach SillyTalk a mianowicie “MonSTer evolution”, którą poprowadził Alanh z Wielkiej Brytanii.
Kolejnym punktem programu był akt oficjalnego otwarcia imprezy przez Greya,
oraz prezentacja materiału z udziałem RJ Micala, który zaskoczył zebranych, gdyż zapowiedział swój osobisty udział w letniej edycji Silly Venture planowanej w dniach 31.07-3.08.2025. 🙂
Kolejnym wydarzeniem była premiera nowego rozszerzenia do Atari ST o nazwie “ST-MAX”, którego prezentację przeprowadził Zoltar X/NG (PL). Rozwiązanie to pozwala na emulację różnych układów dźwiękowych pochodzących z retrokomputerów, m.in. układów POKEY i SID, za pomocą zewnętrznego kartridża, bez konieczności modyfikacji samego komputera.
Zoltar X nie tylko przedstawił same rozwiązanie oraz dedykowane oprogramowanie, ale także świetnie przybliżył historię i możliwości emulowanych układów dźwiękowych.
Po prezentacji nadszedł czas aby rozejrzeć się po sali, gdzie oczywiście najwięcej było komputerów ze znaczkiem Fuji, zarówno 8-bitowych,
Pojawiały się też konsole, jak chociażby Atari 7800,
czy też ostatnia nadzieja Atari – konsola Jaguar, która w znacznym stopniu przyciągnęła uwagę młodzieży wychowanej już na jej następcach czyli konsolach PS i XBox.
Nie zabrakło także przedstawicieli niegdyś największych wrogów Atari czyli fanów Commodore’a,
którzy w największym porządku, bez wzbudzania nadmiernych emocji rozgrywali partyjkę komodowej kolorowej wersji Tony’ego, w towarzystwie Atari ST i Atari XE Game System. Nic nie iskrzyło, nie było przepięć, zasilacze się nie popaliły, po prostu ekumenizm w najczystszej formie. 🙂
Nie zabrakło także demoscenowych anonsów towarzyskich, w tym również ze świata Commodore. 😉
Pierwszy oficjalny dzień imprezy powoli zbliżał się ku końcowi, wybrałem się zatem w drogę powrotną ulicami Gdańska na zasłużony odpoczynek. 🙂
Dzień drugi nie przyniósł poprawy pogody, ale z drugiej strony nie padało, więc było całkiem dobrze. Łóżko okazało się bardzo wygodne, a po porannym prysznicu udałem się na wyśmienite śniadanie w pobliskiej restauracji. Po jego spożyciu i wypiciu filiżanki doskonałej kawy, spakowałem swój plecak i wyruszyłem w kierunku Ołowianki obserwując jak miasto leniwie budzi się do życia w sobotnie przedpołudnie.
Zauważyłem jednak kontrastującą z ospałym jeszcze miastem grupę Świętych Mikołajów szlifujących “rzeźbę i formę” tak, aby żaden mikołajowy brzuch nie zablokował się w wąskich otworach miejskich kominów. 😉
Idąc dalej wzdłuż Motławy zauważyłem przycumowane na Ołowiance: statek-muzeum “Sołdek” oraz przykryty plandeką drewniany kecz o imieniu “Generał Zaruski”, który jest jednym z najstarszych do dzisiaj użytkowanych polskich żaglowców.
Od razu przypomniałem sobie, że w 2024 roku Szczecin miał zaszczyt gościć ten żaglowiec i jego sympatyczną załogę podczas finału “The Tall Ship Races”,
a ja wraz z moją zaprzyjaźnioną papugą przy szczecińskich Wałach Chrobrego sprawdzałem wiedzę przyszłych Oficerów Łącznikowych Tall Ship Races pozwalającą na bezbłędne rozpoznanie sylwetki tego pięknego żaglowca nawet po obudzeniu o 2:30 w nocy i to bez użycia kawy i latarki. 😉
Po kilku minutach dotarłem do Filharmonii gdzie napotkałem już sporą grupę uczestników zgromadzoną w sali zlotu.
Czas mijał przyjemnie wśród retrokomputerowych dyskusji i wspomnień,
a zgromadzony sprzęt przypominał najlepsze czasy, gdy szczytem marzeń było Atari ST.
Długo wyczekiwanym i kluczowym punktem całego wydarzenia był wywiad z brytyjskim muzykiem -Adamem Gilmore’em (na zdjęciu z prawej).
Wywiad przeprowadził JAC!, oczywiście w żółtej koszulce SV 2024 SE, i widać było od razu, że tego typu zadania nie są mu obce. 🙂
Adam opowiedział nam swoją historię, wspomniał jak zaczynał swoją przygodę z muzyką i komputerami i co ciekawe przyznał się, że większość produkcji na 8-bitowe Atari było konwersją z 3-kanałowych wersji SID dla Commodore C64, co wywołało poruszenie wśród Braci Atarystycznej, a co bardziej krewcy uczestnicy zlotu zaczęli usuwać Zybexa i Draconusa ze swych dyskietek, z resztą lista “podejrzanych” gier była dosyć długa. 😉
Nie zabrakło także dawki doskonałego angielskiego humoru, Adam w mistrzowski sposób wtrącał ciekawe anegdoty przeplatane zabawnymi zdjęciami.
Doskonała porcja wspomnień i humoru została podsumowana gromkimi brawami, a sam Adam po wywiadzie bez problemu pozował do pamiątkowych zdjęć z uczestnikami zlotu,
oraz z przyjemnością podpisywał się na projektach swojego autorstwa:
Przyszedł czas na lunch, który można było spożyć w przytulnej, znajdującej się w tym samym budynku restauracji:
Po lunchu i wykonaniu wspólnego pamiątkowego zdjęcia nadszedł czas na “kompoty” czyli konkurs nadesłanych demoscenowych prac, gdzie w pierwszym bloku pojawiły się dzieła w kategoriach: Adam Gilmore Cover, MSX, GFX oraz WILD.
Jak co roku głosować można było za pomocą papierowej “vote’ki” lub wygodnej aplikacji webowej:
W przerwie pomiędzy blokami Compo organizatorzy zorganizowali poczęstunek,
gdzie nie zabrakło także słynnego w całej północnej Polsce ponczu Sylwii, który smakował równie dobrze jak wyglądał 🙂
W drugim bloku konkursu Compo pojawiły się prace w kategoriach: Intro, Demo i Game Compo.
Prac było bardzo dużo i trochę to trwało zanim Compo zostało zakończone. Po nim przez jakiś czas można było jeszcze oddawać głosy. Część uczestników postanowiła zostać jeszcze na Ołowiance, a pozostali udali się w kierunku swoich kwater, co ja też uczyniłem. 🙂
Niedzielny poranek nie przyniósł poprawy pogody. Zjadłem szybko śniadanie i spakowawszy walizkę udałem się z powrotem na Ołowiankę, której nazwa doskonale pasowała do sennego ołowianego nieboskłonu nad Gdańskiem.
Na miejscu trwały już przygotowania do ceremonii ogłoszenia wyników i wręczenia nagród.
Z tradycyjnym już lekkim opóźniem nastąpił długo wyczekiwany “ten” moment! 😉 Na scenie pojawił się Grey, który rozpoczął ceremonię ogłoszenia wyników i zapraszał zwycięzców do siebie, gdzie w blasku fleszy odbierali oni zasłużone nagrody i oklaski. 🙂
Nie mogło też zabraknąć statuetki dla gościa honorowego czyli Adama Gilmore’a, który dał się poznać jako skromny i pełen dowcipu uczestnik zlotu, a jego wizyta została podsumowana gorącą owacją. Mój pociąg relacji Białystok-Szczecin powoli zbliżał się do Gdańska i nadszedł czas, aby opuścić gościnny Gdańsk i doskonałą imprezę przygotowaną przez zespół Silly Venture także dzięki sponsorom, o których roli należy wspomnieć. 🙂
W tym roku liczba gości przekroczyła 200 i kameralna sala Filharmonii Bałtyckiej wypełniona została w 100%. Miejsce bardzo przyjemne, z porządnym kawałkiem historii, jak z resztą większość miejsc w Gdańsku. Przygotowując kolejne relacje zastanawiam się zawsze, czy uda mi się coś ciekawego napisać o nowej znalezionej przez Greya miejscówce. Okazuje się, że nie ma z tym najmniejszego problemu, wystarczy poskrobać, zdmuchnąć warstwę kurzu i pyłu, a oczom naszym ukarze się kolejna ciekawa historia z Gdańska. 🙂 Tym bardziej polecam wizytę w tym pięknym mieście, najlepiej na kolejnej imprezie Silly Venture, która planowana jest już na przełomie lipca i sierpnia. Na pewno się nie zawiedziecie. 🙂 Serdeczne pozdrowienia dla całej ekipy SV, a szczególnie dla Greya i Sylwii! Mój pociąg zaraz wjedzie na stację i wyruszy w kierunku drugiego i podobnie jak Gdańsk gościnnego polskiego portu, a mianowicie Szczecina! 🙂
P.s. Oficjalne wyniki Compo możecie znaleźć na stronie Silly Venture pod adresem:
www.sillyventure.eu/download/sv2k24we_results.txt
Stream z imprezy dostępny jest na kanale YT:
www.youtube.com/@sillyventure/streams
***
Życzę Wam udanego tygodnia, trzymania się (przynajmniej przez jakiś czas) 😉 postanowień noworocznych i wielu retrokomputerowych wydarzeń i przygód w 2025 roku! Trzymajcie się ciepło! 🙂